a ze pan bog ja stworzyl

Prawdę mówiąc, pan nie powinien już być tak uczony, bo pańskie lata szkolne przypadły po Soborze. Ze mną było inaczej, uczono mnie jeszcze według teologii przedsoborowej. Przełom w interpretacji ksiąg biblijnych rozpoczął się w 1943 r., kiedy Pius XII wydał encyklikę Divino Afflante Spiritu (Pod tchnieniem Ducha Bożego). I gdy spał, wyjął jedno z jego żeber, a miejsce to napełnił ciałem. Po czym Pan Bóg z żebra, które wyjął z mężczyzny "zbudował" kobietę (por. Rdz 2, 21-22). W Talmudzie znajdzie­my kilka rozbieżnych teorii na temat czasu stworzenia aniołów, między innymi taką, że aniołowie powstali czwartego dnia, podczas stwarzania gwiazd. Ponieważ wyobrażano sobie, że aniołowie (w szczególności serafy i cheruby) mają skrzydła, wysnuwa­no hipotezy, że zostali stworzeni wraz z ptakami piątego dnia. A ze Pan Bóg ja stworzył, a szatan opętał, Jest wiec odtąd na wieki i grzeszna, i święta, Zdradliwa i wierna, i dobra i zła, I rozkosz i rozpacz, i uśmiech i łza, I gołąb i żmija, i piołun i miód, I anioł i demon, i upiór i cud, I szczyt nad chmurami, i przepaść bez dna, Początek i koniec - kobieta, acha!”. ― Julian Tuwim. Książka Pan Bóg jest naszym Ojcem. Religia. Podręcznik z ćwiczeniami. Klasa 1. Część 1. Szkoła podstawowa autorstwa Opracowanie zbiorowe, dostępna w Sklepie EMPIK.COM w cenie 19,72 zł. Przeczytaj recenzję Pan Bóg jest naszym Ojcem. Religia. Podręcznik z ćwiczeniami. Klasa 1. Część 1. Szkoła podstawowa. Zamów dostawę do dowolnego salonu i zapłać przy odbiorze! Site De Rencontre Serieux Gratuit Pour Jeune. Piątkowy wieczór rekolekcji dla mężczyzn zdominowały rozmowy o intymności, wrażliwości, seksie a także stawianiu sobie granic. - Seks to jeden z głównych naszych tematów od dzieciństwa. Sfera, która przed Bogiem powinna być czysta, dla wielu mężczyzn jest sferą strasznie brudną, a nawet śmierdzącą. Pan Bóg stworzył relację seksualną, żeby pogłębiała ona więź między żoną i mężem - mówił Roman Wojciechowski, którego panowie zaprosili do głoszenia nauki. Mąż, ojciec czwórki dzieci, diakon stały, członek wspólnoty Emmanuel był prelegentem pierwszego dnia odbywających się w Koszalinie rekolekcji, które panowie zorganizowali dla panów. - Na szczęście Pan Bóg stworzył więź seksualną jako nieodłączną część życia małżeńskiego. Współczesna kultura totalnie to przekreśliła. Fałszywy obraz relacji seksualnej, który nas zalewa, wykrzywia zupełnie rozumienie człowieka- przypominał, dodają, że nie da się tworzyć tej relacji bez delikatności, wrażliwości i poczucia bezpieczeństwa. Mówił również o pornografii, której wszechobecność nie ułatwia mężczyznom właściwego rozumienia swojej seksualności. Karolina Pawłowska Rekolekcje wielkopostne dla mężczyzn - To sprawy oczywiste, o których zapominamy. Faceci są mistrzami usprawiedliwień. Potrafimy wszystko rozmyć, wytłumaczyć, zracjonalizować. Nawet pornografię, nawet przedmiotowe traktowanie żony. Usprawiedliwień są miliony: praca, zabieganie, zmęczenie, frustracja. Dobrze usłyszeć kilka słów prawdy od innego faceta. Nie trzeba wielkiego kalibru, żeby popełniać grzechy. Może nie wszystko było bezpośrednio do mnie, ale jak stuknę się w piersi to tych codziennych grzechów, takich oczywistych w relacjach z żoną, przecież nie unikam – podsumowuje usłyszane nauki Krzysztof. Panowie mogli również usłyszeć świadectwo Piotra, który spotkał Boga w więzieniu. Po naukach panowie mieli czas na rozmowy i zadawanie pytań. - Nie chcemy ograniczać się czasowo, dlatego wiemy, o której zaczynamy, nie wiemy, o której skończymy. Może to trwać godzinę albo trzy. Chcemy, żeby po każdej nauce uczestnicy rekolekcji mieli chwilę przerwy na kawę, przedyskutowanie, zastanowienie, przetrawienie tego, co usłyszeli. A potem siądziemy razem, tworząc panel dyskusyjny, dając sobie możliwość rozmowy czy zadawania pytań - wyjaśnia Marcin Piotrowski ze wspólnoty Mężczyźni Pustelni, która zorganizowała rekolekcje. Dzisiaj panowie zaczynają swoje spotkanie w Domu Miłosierdzia modlitwą o godz. 15. Tematami będą uzależnienia i pieniądze. Szczegółowy program TUTAJ. wieczorne Marian - Bóg stworzył człowieka na obraz Swój Później z tej władzy właśnie wyszło to, że w końcu to, co było poddane człowiekowi, żeby człowiek o to się troszczył, to dzisiaj służy na pokarm. W 1 księdze Mojżeszowej w 9 rozdziale jest , od 2 wiersza: „A bojaźń i lęk przed wami niech padnie na wszystkie zwierzęta ziemi i na wszelkie ptactwo niebios, na wszystko, co się rusza na ziemi i na wszystkie ryby morskie; wszystko to oddane jest w ręce wasze. Wszystko, co się rusza i żyje, niech wam służy za pokarm; tak jak zielone jarzyny, daję wam wszystko. Lecz nie będziecie jedli mięsa z duszą jego, to jest z krwią jego.” Do tego doprowadza stan, w którym człowiek stracił zdrowe panowanie i rozpoczęła się faktycznie, można powiedzieć, że olbrzymia rzeź, wiele zwierząt wybijano tylko dla samej skóry, a resztę zostawiano. Straszne rzeczy człowiek robił, ten który miał panować, troszczyć się. Więc wiele zła zaczęło się pojawiać z powodu utraty miłości człowieka do Boga i do stworzenia, do bliźniego. Wiele zła się tu pojawiło. I teraz my to możemy wszystko doświadczyć z pomocą Pana Jezusa, aby zostało to w nas uporządkowane. Pan Jezus, wiemy, że jadł i baranka i rybę. Wszedł w nasze doświadczenie, stał się jak my, prócz jednego, nigdy nie zgrzeszył, ale dokładnie wszedł w to doświadczenie, które zostało dane człowiekowi. Tu nie chodzi tyle, że człowiek teraz musi przestać jeść mięso i z powrotem wrócić do warzyw czy czegokolwiek innego. Ale człowiek powinien rozumieć, że to nie dzieje się dlatego, że Bóg tak od początku sobie zaplanował, tylko Bóg chciał, żeby człowiek i stworzenie żyło w miłości, w radości, żeby stworzenie nie bało się w ogóle człowieka, a człowiek nie bał się stworzenia, mógł, tak jak później w księdze Izajasza jest napisane, że dziecko bawi się przy jamie żmii i nie ma problemu, lew tam z jagnięciem i nie ma kłopotu. To jest jakieś przywrócenie jakiegoś tego, co Bogu miłe jest. Ale na pewno człowiek będzie świadomy i będzie jadł tyle ile w rzeczywistości tego potrzebuje, nie będzie przesadzać z tym, kręcić się koło pokarmów za bardzo. I mamy stan jeszcze taki doświadczenia, że także pewną władzę dostał tutaj też i diabeł na ziemi, a więc to też jest pewnego rodzaju teraz zmaganie. On wcześniej nie miał żadnej władzy na ziemi, nic nie miał, żadnej, ale osiągnął to przez oszukanie człowieka i to, że człowiek zaczął jemu służyć, służyć złu. I w Ew. Łukasza w 4 rozdziale. Patrząc na zło, które się wydarzyło powinno w naszym sercu, w naszym myśleniu wzbudzać się potrzeba dobra skoro stało się możliwe, żebyśmy nie musieli już żyć pod złym panowaniem, abyśmy mogli opuścić złe panowanie i abyśmy mogli w jakiś sposób tu na ziemi już doświadczać uwolnienia i nowego życia. Ew. Łukasza 4 rozdział. Żeby o tym pamiętać, że to powinno nas zmobilizować do tego, żeby nie służyć diabłu, żeby nie służyć złej sprawie, żeby nie być pod panowaniem grzechu, żeby korzystać z Jezusa, tak żeby wygrywać, żeby czynić dobro, żeby nie było tutaj w nas takiego widoku zepsucia, żeby było widać, że my poddajemy się przemianom, przemienia się sposób myślenia, patrzenia. Korzystamy z tego kim Jezus jest dla nas, ale w tej chwili widzimy tutaj Pana Jezusa i diabła. 4 rozdział, od 5 do 8 wiersza: „I wyprowadził go na górę, i pokazał mu wszystkie królestwa świata w mgnieniu oka. I rzekł do niego diabeł: Dam ci tę całą władzę i chwałę ich, ponieważ została mi przekazana, i daję ją, komu chcę. Jeśli więc Ty oddasz mi pokłon, cała ona twoja będzie. A odpowiadając Jezus rzekł mu: Albowiem napisano: Panu Bogu swemu pokłon oddawać i tylko jemu będziesz służył.” A więc Pan Jezus pokazuje, że tylko jedną władzę On uznaje. Jest to władza Boga, władza Ojca Jego, a wszystkie inne władze, które są wynikiem zepsucia są dla Pana Jezusa władzami nie zgodnymi z władzą Boga, Ojca, który rozpoczął to całe dzieło, On rzekł i wykonało się. A więc diabeł otrzymał możliwość władzy nad tym, co zepsute, nad tym, co poddaje się złu, ale Jezus przyszedł, aby nas z tego wydostać, a nie po to, żeby przejmować to i coś tam naprawiać w jakiś tam, to co było pod złą władzą. Pan chce uwolnić nas całkowicie. Pomyślcie, jakie to piękne, że Jezus przyszedł na tą ziemię, żeby nas uwolnić spod złej władzy, żebyśmy nie musieli żyć już pod władzą diabła. Jakie to piękne, gdy człowiek zaczyna pojmować jak wielkie zwycięstwo odniósł tutaj Chrystus, żebyśmy nie musieli już czynić czegokolwiek złego nigdy, absolutnie nigdy, żeby przywrócone zostało to Boże uporządkowanie w nas. I potem czytamy w Ew. Marka w 10 rozdziale, 42 wiersz, potem dalej: „Ale Jezus przywoławszy ich, rzekł do nich: Wiecie, że ci, których uważa się za władców narodów, nadużywają swej władzy nad nimi, a możni ich rządzą nimi samowolnie.” A więc wyraża to Boży Syn, że władcy, którzy są pod wpływem zła nie służą Bogu tak jak powinno się Mu służyć, lecz nadużywają swej władzy, robią to, co chce diabeł. Po części mogą wykonywać to, co chce Bóg, ale w dużej mierze robią to, co chce diabeł, a więc wykorzystują tą władzę dla własnych niecnych celów. Nie po to, żeby pilnować w państwie uporządkowania, żeby była sprawiedliwość. To Bóg ustalił taki porządek, żeby tak było, ale oni nadużywają to, wykorzystują to w sposób samowolny. A więc Pan Jezus mówi: To jest władza, która nie ma pełnych uprawnień od Boga. Tak jak później mogli tam apostołowie powiedzieć: ‘Kogo mamy słuchać? Was czy Boga? Rozsądźcie sami. Uważacie się za władzę, która decyduje w sprawach wiary, a wy nie znacie władzy Boga, ponieważ zachowujecie się nie zgodnie z Jego wolą’. Bo to było widać, że nie ma w nich ani miłości, ani prawości, jest chęć zniszczenia tego, co czyni Bóg. Istnieje na ziemi pełno władców, którzy są władcami rządzącymi bez wiedzy Boga. Pamiętacie jak Bóg powiedział: Król w Izraelu ma mieć księgę zakonu do swojej dyspozycji, całkowicie, żeby mógł codziennie ją czytać, żeby stale przypominał sobie, co Bóg chce, aby ten, któremu dano prawo jakiejś władzy, aby czynił tutaj wypełniając tą władzę. Bóg chce, żeby było dobrze, żeby był porządek, żeby była troska i opieka, żeby ubogi zapewniony miał byt, żeby nie było tak, że jeden ma olbrzymie ilości, a drugi nie ma nic. Bóg chce, żeby władza wypełniała porządek, żeby czyniła to, co jest miłe Bogu. A tutaj okazuje się, że władza zaczęła kolaborować z diabłem, a więc zaczęła przyjmować diabelskie sposoby rozwiązania, jak wykorzystać, jak zawiązać jakieś układy, które napełnią ich kieszenie: ‘A co tam ci obywatele, ci ludzie co żyją w tym państwie, a niech oni sobie żyją jak chcą, niech oni nawet tam niech oni później spłacają to, że władza nabrała sobie różnych pieniędzy i potem wy róbcie co chcecie teraz, spłacajcie to, co myśmy narozrabiali’. A więc to nie jest władza taka jaką Bóg ustanawia. Władza od Boga zawsze ma miłość, zawsze ma miłość, to jest władza od Boga. Jeżeli we władzy nie ma miłości, to ta władza nadużywa już swoich uprawnień, bo będzie działać jak? W nienawiści do obywateli, będzie jednych gloryfikować a drugich niszczyć. Nie będzie patrzeć na to, żeby obywatelom było dobrze, tylko będzie widziała tym, którzy im pasują, a którzy im nie pasują. Jednych będzie obdarzać, a drugich będzie po prostu więzić, zamykać a może nawet zabijać. A więc diabeł osiągnął dużo tutaj, ale nadal nie jest tak do końca, że władza nic nie robi z tego, co Bóg chce, aby było robione. Nadal jednak Bóg nie dopuścił, żeby władza tej ziemi przeszła całkowicie na stronę diabła. A więc pohamowuje tych władców i pewne rzeczy nadal oni muszą zrobić, ale to nie jest wynik miłości ich, tylko wynik miłości Boga do Swego stworzenia. I później mamy 1 list do Koryntian 2 rozdział, od 6 wiersza: „My tedy głosimy mądrość wśród doskonałych, lecz nie mądrość tego świata ani władców tego świata, którzy giną; ale głosimy mądrość Bożą tajemną, zakrytą, którą Bóg przed wiekami przeznaczył ku chwale naszej, której żaden z władców tego świata nie poznał, bo gdyby poznali, nie byliby Pana chwały ukrzyżowali.” Znowu widzimy władców tego świata, że oni nie znają Boga ani tego, co Bóg czyni, a więc rządzą samowolnie, rządzą po swojemu nie zastanawiając się, że żyją na Pańskiej ziemi, że są stworzeni przez Boga i że powinni zwracać uwagę na to, co Bogu się podoba, a nie postępować sobie w ten sposób, że jeżeli im to pasuje, to jest to dobrze. Jeżeli im nie pasuje, to jest źle. A więc widzimy, że zepsuła się władza, ci władcy tego świata często korzystają z tego, że napisał Paweł, że mamy być podporządkowani władzy. Ale Paweł pisze o władzy, która należy do Bożego działania, po to nosi miecz, żeby wymierzała sprawiedliwość, po to chcesz się podobać jej, czyń dobro. A więc ona ceni sobie dobro, które jest czynione, ona sprawiedliwie rozsądza. Ale tu czytamy znowuż Paweł pisze, że władcy tego świata nie mają rozeznania Bożego. A więc jak mogą sprawiedliwie rozsądzać? Jeżeli nie rozsądzają dzięki Bogu, to rozsądzają dzięki ciału albo dzięki diabłu. Ich wyroki nie są sprawiedliwe, tak czy nie? Ilu ludzi cierpiało, którzy w ogóle nie powinni cierpieć, byli skazani na śmierć, na spalenia, na wysyłki, zsyłki gdzieś tam, na głodowe jakieś działania, na jakieś roboty tylko dlatego, że miłowali Boga. A więc co ta władza robiła? Uderzała w tych, którzy do Boga należeli. Ta władza, która powinna troszczyć się o to, żeby ludzie mieli swobodę by uwielbiać Boga, by Go czcić, ona występuje przeciwko? Co to jest za władza? Ona nie zna woli Bożej, nie zastanawiają się w ogóle nad tym, wręcz nawet wprowadzają nauki ateistyczne, żeby oddzielić się w ogóle od Boga, żeby Bóg się nie mieszał do ich spraw, chcą grzeszyć, ale bez względu na to każdy z nich i tak będzie musiał stanąć przed Bogiem. Bez względu na to jaki to jest władca, jak wysoko siedział i tak będzie musiał zdać sprawę przed Bogiem. A więc nie uciekną ci władcy od odpowiedzialności za to, co robili. I dobrze, że się modlimy za nimi, żeby przyszli do upamiętania, żeby nie zginęli w tym swoim zaciemnieniu, że mają władzę, bez Boga nie byłoby władzy dla nich, w ogóle żadnej danej. Mają władzę a nie zastanawiają się, że to jest władza, którą Bóg chce, aby oni czynili w miłości do ludzi, w miłości, która pozwoli im prawidłowo podejmować decyzje, nie będą przekupni, nie będą za łapówki czynić jakiś rzeczy, ale będą uczciwi i prawi. Tak być powinno, wtedy taki kraj prawidłowo się rozwija, kiedy tacy są władcy w tym kraju. Księga Objawienia 17 rozdział, od 12 wiersza: „A dziesięć rogów, które widziałeś, to dziesięciu królów, którzy jeszcze nie objęli królestwa, lecz obejmą władzę jako królowie na jedną godzinę wraz ze zwierzęciem. Ci są jednej myśli, i oddadzą moc i władzę swoją zwierzęciu.” A więc w tym momencie ci władcy są już zdecydowani, uznają że zwierzę, diabeł jest dla nich ważniejszy od Boga i jemu będą służyć i diabelskiej sprawie, gotowi są walczyć i poddawać się również też tych, którzy są w tych królestwach. „Będą oni walczyć z Barankiem, lecz Baranek zwycięży ich, bo jest Panem panów i Królem królów, a z nim ci, którzy są powołani i wybrani, oraz wierni.” A więc władza traci się, władza zaprzedaje się temu, który jest przegrany. Jakże szkoda tych ludzi, którzy mogliby zrobić coś dobrego, gdyby chcieli poznać wolę Bożą, ale oni nie mają czasu, oni są zabawiani, dostają ileś pieniędzy za to, że to przepuszczą, albo tamto przepuszczą, a więc mają coraz więcej posiadają, a więc chcą z tego korzystać, chcą tu używać, oni nie myślą o Bogu, o odpowiedzialności, oni się cieszą, że teraz mogą żyć sobie, to kupią, tamto mogą, na wszystko ich stać, a co tam ich obchodzi reszta. Zobaczcie jaka tragedia tych ludzi, tylko można smucić się nad stanem tych ludzi. To są normalni ludzie, tak jak my, tylko weszli w miejsce jakiejś władzy i mają poczucie jakby byli bogami może, albo nigdy nie będą ponosić odpowiedzialności. Weźmy tych wielkich morderców, czy Hitlera, czy Stalina, czy innych, którzy wymordowali mnóstwo ludzi, nie myśląc nawet co ich za to czeka. Gdyby się zastanowili, gdyby przyszli do przytomności. Możliwe, że może jacyś wierzący ludzie im mówili: Nie róbcie tego, zaprzestańcie, pokutujcie, proście Boga o przebaczenie. A co tam, co ich Bóg obchodzi. Widzicie do czego doszło z powodu grzechu, jak człowiek się zepsuł, zamiast czynić dobro czyni zło. Władza jest potrzebna, jest potrzebne to, żeby pilnować porządku. Jest potrzebne, bo Bóg tak podjął decyzję, aby była władza, żeby było uporządkowanie, ale ludzie się zepsuli. Gdziekolwiek dostają władzę, najczęściej wykorzystują ją, aby osiągać swoje niecne cele. Mówią, że chcą zrobić jak najlepiej dla ludzi, którymi będą rządzić, ale kiedy zaczynają rządzić zapominają o tym, co mówili i robią to, co robi grzesznik, dalej robią w kierunku siebie. Tak to wygląda, jak to się zepsuło, a tak kiedy Bóg stworzył człowieka nie było. A więc im bardziej grzech się rozwija, tym bardziej zepsucie się okazuje w tych wszystkich różnych miejscach. 2 list do Tymoteusza. Kiedyś nawet było, pamiętam, że było takie nauczanie, że ludzie wierzący powinni się dostać do władzy i tam wtedy, jak się dostaną do władzy, to nakierują te narody w kierunku na Boga. Ale okazuje się, że to wcale tak nie wygląda. Widziałem czy wyście mogli widzieć ludzi, którzy byli wcześniej takimi przyjemnymi chrześcijanami, ale zaczęli osiągać jakieś pozycje i skończyło się ich przyjemne chrześcijaństwo, stali się zepsutymi chrześcijanami. Na początku było im trochę wstyd, że coś takiego się dzieje, a potem już nie było wstydu. Mamona psuje ludzi, to jest niebezpieczna rzecz. A więc z reguły jak tam już ktoś był, czy ten Korneliusz czy coś nie mówiono: Zostaw tą władzę i uciekaj, nie to zostawał, ale już wiedział, że będzie służył Bożej sprawie, że nie będzie wykorzystywał władzy w swoim kierunku. I tu mamy 2 list do Tymoteusza 2 rozdział, 24 wiersz: „A sługa Pański nie powinien wdawać się w spory, lecz powinien być uprzejmy dla wszystkich, zdolny do nauczania, cierpliwie znoszący przeciwności, napominający z łagodnością krnąbrnych, w nadziei, że Bóg przywiedzie ich kiedyś do upamiętania i do poznania prawdy i że wyzwolą się z sideł diabła, który ich zmusza do pełnienia swojej woli.” Oto mamy władzę diabła, który zmusza swoich poddanych do pełnienia swojej woli, on nie daje im możliwości, żeby oni sobie wybrali, co będą czynić czy dobro czy zło. On ich zmusza, żeby czynili zło. A więc źle być pod władzą diabła. Mamy Jezusa, który jest Władcą, który położył życie za Swoich poddanych, mamy diabła, który niszczy swoich poddanych złem. Komu lepiej służyć? Każdy niby wie, lepiej służyć Panu, ale służba u Pana ma swoją cenę, a u diabła można pozostać sobą. A więc ludzie chcąc pozostać sobą akceptują władzę diabła, a diabeł ich zmusza, żeby czynili zło. I macie chrześcijan, którzy by myśleli: no chciałbym czynić dobro; a nie mogą tego dobra czynić, bo nadal nie zmienili władcy, dalej nie jest Jezus ich władcą. Oni wierzą w Niego, że był na ziemi, że jest Synem Bożym ale nie przyjęli Jego władzy nas sobą, nie poddali się Jego rozkazom i dalej więc pozostają pod władzą diabła, tak tu jest napisane. Krnąbrni są, nadal się nie poddają i czynią zło, powinno to ich przekonać o tym, że powinni zweryfikować komu chcą służyć, czy Chrystusowi, czy Belialowi? Komu chcą służyć? Kto jest im bliższy, czy ten, który ich zmusza, żeby czynili zło? Czy Ten, który ofiarował Siebie, aby czynili dobro, który nie zmusza, ale daje możliwość, aby człowiek przestał czynić zło, a zaczął czynić dobro. A więc człowiek musi mieć tą świadomość, że to od ciebie zależy czy ty będziesz czynić dobro, czy będziesz czynić zło? Słowo Boże mówi, że w Chrystusie zostaliśmy przeznaczeni do czynienia dobra, ale jeśli nie wejdziemy w to nasze przeznaczenie, to będziemy czynić zło. Możemy przestać czynić zło, jeżeli przyjmiemy władzę Chrystusa z Jego panowaniem, z Jego rozkazami. Wtedy mamy znowuż to słowo, wtedy zaczynamy czytać Słowo i wiemy, że mamy tak żyć, że to jest dla nas słowo Króla, który przekazuje nam prawo Swojego Królestwa, abyśmy w ten sposób postępowali. W Liście do Hebrajczyków w 2 rozdziale, 14 i 15 wiersz, czytamy: „Skoro zaś dzieci mają udział we krwi i w ciele, więc i On również miał w nich udział, aby przez śmierć zniszczyć tego, który miał władzę nad śmiercią, to jest diabła,” Diabeł miał władzę także i nad śmiercią, bo śmierć jest wynikiem grzechu. „I aby wyzwolić wszystkich tych, którzy z powodu lęku przed śmiercią przez całe życie byli w niewoli.” A więc Jezus przyszedł wyzwolić nas. Żyj na wolności, bracie, siostro, bądź szczęśliwym człowiekiem, wyzwolonym przez Chrystusa z niewoli diabelskiej i nie czyń już więcej tego, co chce diabeł. Nie musisz tego czynić, jeżeli wyznajesz Chrystusa Jezusa jako Pana, to twój Pan jest większy od diabła i możesz czynić dobro, możesz je czynić już, teraz w tej chwili, w każdym momencie, jeżeli tylko Jezus jest twoim Panem. ‘Bo grzech nad wami już panować nie będzie, bo nie jesteście pod zakonem, lecz pod łaską’. Możesz czynić to dobro już, tylko w twojej głowie musi nastąpić zmiana myślenia, kto jest twoim panem: czy ten, który zmusza ciebie do czynienia zła czy Ten, który ofiarował Siebie, żeby cię uwolnić od tego zła? Którym panem chcesz być zachwycony, czy zachwyconą? Komu chcesz służyć? To jest prawda Ewangelii, ta prawda rozjaśnia te ciemności, gdzie człowiekowi się wydaje: no ja taki jestem; to nie jest to, że ty taki jesteś, taki jesteś, bo diabeł cię zmusza, żebyś takim był, czy taką była. Ale Jezus przyniósł nam uwolnienie z tej niewoli, żebyśmy mogli być takimi jakimi chce Bóg, abyśmy mogli miłować, abyśmy mogli cieszyć się, abyśmy mogli uśmiechnąć się gdy widzimy, że coś się nie powiodło. Abyśmy mogli pomóc, wesprzeć, a nie zaraz warczeć i zgrzytać, żeby nie było tych reakcji ciemnych tylko były reakcje miłości. Jeżeli się komuś coś nie powiodło, jeszcze widocznie nie umie tego zrobić, pomóż więc i będzie dobrze. Ale jeśli człowiek wyidealizuje to wszystko i zacznie warczeć, no to to jest diabeł, a nie Chrystus. Gdyby Chrystus tak przyszedł, to by musiał warczeć na wszystkich, a On mówił spokojnie, łagodnie do ludzi, jak ktoś kto jest Przyjacielem, jak ktoś kto chce dobra człowieka. W Liście do Kolosan też w 1 rozdziale, od 12 wiersza: „Dziękując Ojcu, który was zdolnymi uczynił do uczestniczenia w dziedzictwie świętych w światłości, który nas wyrwał z mocy ciemności i przeniósł do Królestwa Syna swego umiłowanego, w którym mamy odkupienie, odpuszczenie grzechów.” A więc Bóg wyrwał nas z niewoli ciemności, wyrwał nas z tego ciemnogrodu, z ciemnego świata diabła, abyśmy mogli żyć w jasności Królestwa Jego Syna, Jezusa Chrystusa. Tak myśl i idź z tym, raduj się tym, bądź wdzięczny, śpiewaj Panu Jezusowi pieśni swemu Królowi, zobaczysz, że twój sposób patrzenia i myślenia stanie się zupełnie inny. Jeśli Słowo Boże tak mówi, że gdy to będziesz robić, przybliżać się do Boga, wtedy diabeł ucieknie od ciebie, bo przeciwstawisz się jemu, nie będzie miał jak cię pokonać, jak znowuż bawić się. A więc róbmy to, wykorzystujmy ten czas póki jest jeszcze to możliwe. Może nie widzisz tego, ale to jest bardzo niebezpieczne, kiedy wierzący ludzie dalej służą diabłu. To jest bardzo niebezpieczne, bardzo niebezpieczne, bo wtedy ten człowiek trafi tam, gdzie jest diabeł. Każdy kto służy diabłu trafi tam gdzie on jest, każdy kto służy Panu trafi tam gdzie On jest. Tak Jezus powiedział: Tam gdzie Ja jestem, tam i Mój sługa będzie, ale kto służy diabłu, będzie tam gdzie jest diabeł. A więc nie dobrze jest służyć diabłu, gdy wiemy, że Jezus przyszedł zbawić nas, uwolnić z tej niewoli. Ojciec w Synu wyrwał nas stamtąd, abyśmy mogli nowe życie prowadzić. A w 1 liście do Koryntian w 10 rozdziale czytamy. Niech Bóg pomoże właśnie w ten sposób myśleć, nie inaczej: Pan przyszedł mnie uwolnić, nie zostanę już więcej ani chwili tam, nie będę żyć pod wpływem czy pod presją diabła, jestem człowiekiem, którego Chrystus uratował, wyzwolił, poszedł za mnie umrzeć, przelał Swoją świętą krew, abym mógł być oczyszczony z moich wszystkich przestępstw, wymazał cały list dłużny, usunął przybił, zakończył się temat, nie muszę już więcej czynić jakiegokolwiek zła. To jest zrozumienie, to jest wyjście na wolność, to jest koniec, nie będzie już więcej diabeł mnie dręczył, nie będzie męczył mnie czy męczył innych. Jezus przyszedł mnie uratować i to jest biblijna prawda, po to właśnie przyszedł żeby przywrócić nas do tego, abyśmy mogli żyć na tej ziemi, być nieskażeni przez ten świat. „A chcę, bracia, abyście dobrze wiedzieli, że ojcowie nasi wszyscy byli pod obłokiem i wszyscy przez morze przeszli. I wszyscy w Mojżesza ochrzczeni zostali w obłoku i w morzu, i wszyscy ten sam pokarm duchowy jedli, i wszyscy ten sam napój duchowy pili; pili bowiem z duchowej skały, która im towarzyszyła, a skałą tą był Chrystus. Lecz większości z nich nie upodobał sobie Bóg; ciała ich bowiem zasłały pustynię. A to stało się dla nas wzorem, ostrzegającym nas, abyśmy złych rzeczy nie pożądali, jak tamci pożądali. Nie bądźcie też bałwochwalcami, jak niektórzy z nich; jak napisano: Usiadł lud, aby jeść i pić, i wstali, aby się bawić. Nie oddawajmy się też wszeteczeństwu, jak niektórzy z nich oddawali się wszeteczeństwu, i padło ich jednego dnia dwadzieścia trzy tysiące, ani nie kuśmy Pana, jak niektórzy z nich kusili i od wężów poginęli,” A więc ostrzeżenie dla chrześcijan, nie bawmy się w stare dzieła, nie bawmy się w pozostawanie tam, gdzie diabeł niszczy życie człowieka. Nie po to Jezus umarł. „Ani nie szemrajcie, jak niektórzy z nich szemrali, i poginęli z ręki Niszczyciela. A to wszystko na tamtych przyszło dla przykładu i jest napisane ku przestrodze dla nas, którzy znaleźliśmy się u kresu wieków. A tak, kto mniema, że stoi, niech baczy, aby nie upadł. Dotąd nie przyszło na was pokuszenie, które by przekraczało siły ludzkie; lecz Bóg jest wierny i nie dopuści, abyście byli kuszeni ponad siły wasze, ale z pokuszeniem da i wyjście, abyście je mogli znieść.” I to jest piękne, prawdziwe doświadczenie, jesteśmy kuszeni i wydawałoby się, że diabeł ma wszelkie możliwości, żeby nas doprowadzić do zgrzeszenia i okazuje się, że nie umie nas doprowadzić do zgrzeszenia, kusi i nie umie spowodować, żebyśmy zgrzeszyli. Przykre jest być kuszonym, ale diabeł nie może nas doprowadzić do grzechu i to jest dopiero zwycięstwo Chrystusa, że jestem kuszony, ale diabeł nie może mnie doprowadzić żebym zgrzeszył w tym, czym mnie kusi. I to jest zwycięstwo, to jest pokonanie. Bóg nie dopuści, abyśmy byli kuszeni ponad siły, żeby diabeł nas doprowadził do grzechu, kiedy my nie chcemy, kiedy chcemy być z Jezusem, kiedy chcemy należeć do Jezusa, służyć Jezusowi, nie ma szansy. Pokuszenie wygląda bardzo niebezpiecznie, ale nie może osiągnąć swojego skutku. Może jechać na ciebie pociąg załadowany dynamitami, bombami nie wiadomo czym i dojeżdża do ciebie i nie może pojechać dalej. Bóg nie pozwala, aby to osiągnęło swój cel. To jest właśnie to, że diabeł chciałby przekonać wierzących ludzi, że on ma moc doprowadzić do grzechu, a Bóg mówi: Nigdy nie doprowadzi cię do grzechy, gdy będziesz należeć do Mnie, będziesz pod moim panowaniem, będziesz uczyć się jak żyć pod panowaniem Jezusa Chrystusa. Nigdy diabeł nie doprowadzi cię do grzechu, nigdy nie spowoduje. I dlatego jest napisane, że ci, którzy trwają w Chrystusie nie grzeszą, nawet się nie potkną. Tylko trwaj pod władzą Chrystusa, przyjmij to, co Bóg uczynił dla ciebie, nie chodź dalej pod władzą diabła, nie zostawaj pod miejscem, gdzie musisz grzeszyć, bo to jest jeszcze teren diabła. Terenem Chrystusa jest nie musisz już grzeszyć, możesz się cieszyć wolnością, to jest teren Chrystusa, ale jeślibyś zgrzeszył, to możesz oczyścić się, opuścić ten teren i znowuż chodzić w światłości Bożego oblicza. To jest cudowne, cudowna władza, która nie potępia, nie niszczy, a wręcz daje możliwość Swoim poddanym oczyszczać się, gdyby popełnili przestępstwo. List do Rzymian 7 rozdział. Czy jest to dla ciebie sprawa oczywista? Bo to jest tak są dwa narody, kiedyś były jakby dwa takie ugrupowania: komunizm i kapitalizm. I ci w komunizmie byli przekonani, że to tak wygląda i takie życie jest właśnie takim jakim powinno być. Ale niektórzy jakoś wyjeżdżali na zachód i przywozili jakieś dziwne przedmioty, które zupełnie inaczej wyglądały niż te, które były w komunizmie, były kolorowe, szeleszczące, były takie inne, takie różne rzeczy, później pojawiły się Peweksy i to się tam pojawiało. I ludzie wiedzieli, że gdzieś poza granicą jest jakiś dobrobyt, coś tam takiego jest. Kiedyś Eli mama wyjechała do Niemiec, bo tam był Eli brat i stamtąd przywiozła dla dzieci jakieś słodycze, jakieś rzeczy. Tego nie było w Polsce, taki dobrobyt tam jest, człowiek sobie myślał. Wiemy, że to wszystko fikcja, że to falsyfikat, że tylko diabeł ubiera w inne papierki, ale jest to samo zło. Ale coś takiego funkcjonowało. Jeżeli teraz wiemy, że istnieje władza ciemności, że istnieje władza nad grzesznikami, że grzesznicy żyją pod straszną władzą ciemiężyciela, który zmusza swoich poddanych do grzeszenia, a mogą opuścić ten świat ciemności w Chrystusie Jezusie, to ile będzie czekać człowiek, żeby opuścić ten świat ciemności, skoro nie potrzebujesz jakiś papierów pokazywać diabłu czy cokolwiek innego, wystarczy, że przyjmujesz to, co przyszło w Chrystusie i przez wiarę opuszczasz teren diabła, bo Bóg ci to daje i żyjesz w Królestwie Jezusa Chrystusa. Ile człowiek będzie się ociągać, żeby tam wejść? Ilu wyjeżdżało na zachód? Tylko dostało pozwolenie: to są szczęściarze, dostali pozwolenie, żeby wyjechać; a wtedy nie było można tak łatwo dostać. Wielu nie dostawało pozwolenia, żeby wyjechać na zachód. A ty nie musisz żadnego pozwolenia pokazywać diabłu, nie musisz iść do niego, jako do władcy, żeby prosić, na przykład, prezydenta czy kogoś, żeby cię wypuścił tego świata ciemności, bo ty chciałbyś do królestwa Jezusa się przenieść. Wcale nie musisz, oni nic ci nie mogą przeszkodzić w tym, nie mają żadnych uprawnień. Przekraczasz granicę z ciemności do światłości i idziesz dalej za Panem i radujesz się już Panem, cieszysz się, że możesz nowe życie prowadzić, że czytasz Biblię i czytasz te wspaniałości, wiesz, że jeszcze trochę i wróci Pa, jesteś szczęśliwym człowiekiem, nie chcesz już, żeby tobą rządził diabeł. To jest normalne, tak być powinno. 7 rozdział 14 wiersz: „Wiemy bowiem, że zakon jest duchowy, ja zaś jestem cielesny, zaprzedany grzechowi. Albowiem nie rozeznaję się w tym, co czynię; gdyż nie to czynię, co chcę, ale czego nienawidzę, to czynię.” Paweł opisuje swoje życie bez Chrystusa i pokazuje, że jako człowiek chciał czynić dobre. No kto nie chce czynić dobra? Nawet pijak chce przestać pić, chce przestać, złośnik chce przestać się złościć. Takie świadectwa oglądamy ludzi, którzy ostro pili, jakiś pijak bił swoją żonę, on nie chciał jej bić, wyjechał, żeby nie bić jej, bo nie umiał nie bić jej, kiedy był pijany. Był zmuszony do tego, żeby robić jej krzywdę kiedy wracał pijany do domu. I wiedząc, że nie chce tego, wyjechał, żeby oddalić się od niej, żeby jej nie krzywdzić. Później gdzieś Pan zaczął do niego docierać i się nawrócił. No i później jak powiedział swojej żonie o Chrystusie, to kiedy ona zobaczyła jak się zmieniło jego życie, mówi: To ona też chce, żeby ten Jezus zmienił jej życie. A więc był niewolnikiem diabła, ale Jezus uwolnił go z tej niewoli i on stał się nowym człowiekiem. To jest właśnie to, co przyniósł Chrystus nam, abyśmy cieszyli się i mogli mówić o tym spokojnie i szczęśliwie, już nie jestem niewolnikiem diabła, nie muszę grzeszyć, nie muszę się złościć, nie muszę nienawidzić, nie muszę chodzić zawistny, nie muszę chodzić z jakimiś strasznymi ciemnymi myślami, nie muszę być zamkniętym, nie muszę być nie wiadomo jakim tam, czy kimkolwiek, nie muszę mieć, ani nie mieć. Wszystko mogę mieć w Chrystusie i to jest najważniejsze. I tu później czytamy 24 wiersz: „Nędzny ja człowiek! Któż mnie wybawi z tego ciała śmierci? Bogu niech będą dzięki przez Jezusa Chrystusa, Pana naszego! Tak więc ja sam służę umysłem zakonowi Bożemu, ciałem zaś zakonowi grzechu. Przeto teraz nie ma żadnego potępienia dla tych, którzy są w Chrystusie Jezusie. Bo zakon Ducha, który daje życie w Chrystusie Jezusie, uwolnił cię od zakonu grzechu i śmierci.” Już nie musisz myśleć: nie mogę tego, nie mogę tamtego. Możesz myśleć teraz co dobrego możesz zrobić. Piękne, co? Nie musisz myśleć o złym, możesz myśleć już o dobrym. ‘O, ja cię znowu zrobię coś złego, tu nie mogę, bo znowu coś zrobię złego. Przyjdę spotkać się z wierzącymi, znowu może powiem coś i znowu coś złego i tak, no lepiej schowaj się, zamknij się czy cokolwiek’. Zastraszany człowiek, bojący się śmierci, to co czytaliśmy z Listu do Hebrajczyków, obawiający się, że znowu popełnię coś złego i znowu będzie źle, uwolniony zostaje, może myśleć o dobru, korzystać z Chrystusa, w Chrystusie jest wszystko dobre. A więc myślcie o tym: w Chrystusie; i niech On stanie się centrum myślenia. To co już nie raz czytaliśmy z Listu do Kolosan z tego 2 rozdziału, to jest rzeczywistość. Zepsuła się władza, zepsuci ludzie rządzą i wykorzystują tą władzę dla niecnych swoich celów, a jednak mimo wszystko jeszcze zachowane są jakieś zasady, jeszcze w jakiś sposób jest to jeszcze utrzymywane, ale gdy już całkowicie Duch Boży odstąpi, wtedy wszyscy ci władcy oddadzą władzę diabłu od razu, całkowicie i będzie to co jest ciemne. Dlatego będą walczyć z Barankiem i z tymi, którzy do Niego należą. Od 13 wiersza 2 rozdział: „I was, którzy umarliście w grzechach i w nieobrzezanym ciele waszym, wespół z nim ożywił, odpuściwszy nam wszystkie grzechy; wymazał obciążający nas list dłużny, który się zwracał przeciwko nam ze swoimi wymaganiami, i usunął go, przybiwszy go do krzyża; rozbroił nadziemskie władze i zwierzchności, i wystawił je na pokaz, odniósłszy w nim triumf nad nimi.” Wiecie, jakie to szczęście, jesteś w miejscu tragedii, wszyscy się niszczą, mordują, zabijają, nienawidzą, złoszczą, okłamują się i raptem pojawia się możliwość uratowania. Zaczynasz doświadczać, że jakiś spośród tych ludzi przestał to robić, zaczął robić zupełnie coś innego. Jak to? Co się stało? Ten ktoś mówi: Jezus mnie uratował. I wtedy człowiek mówi: Powiedz mi, jak? Człowiek mówi: Dotarło do mnie, że potrzebuję Jezusa i przyszedłem, modliłem się i On mnie wysłuchał, idź i ty. Pan mówi: Kto Mnie szuka, temu dam się znaleźć. A więc diabeł przegrał, został rozbrojony, czyż to nie jest dla nas szczęście? Dlaczego my się tak mało cieszymy zwycięstwem Chrystusa nad diabłem? Dlaczego nie chodzimy stale pod wrażeniem tego, co on dla nas zrobił? Tylko dajemy się diabłu ociemniać jakimiś myślami, jakimiś: a co to, a co tamto? On atakuje tymi swoimi ciemnymi strzałami próbując, a może zabierze nam tą radość Chrystusową? Zabierze nam spokój, zabierze nam to czy tamto. Gdy mu się to uda, to widzimy, że tak nie idzie służyć Chrystusowi, znowuż musimy zrobić porządek w tej sprawie i raptem nasz duch zaczyna śpiewać pieśni, zaczynamy się cieszyć Chrystusem. A chwilę wcześniej przeżywaliśmy złe doświadczenia. To czyni krew Jezusa, która oczyszcza. Dzieje Apostolskie 26 rozdział 17 i 18 wiersz, Pan Jezus mówi do Saula: „Wybawię cię od ludu tego i od pogan, do których cię posyłam, aby otworzyć ich oczy, odwrócić od ciemności do światłości i od władzy szatana do Boga, aby dostąpili odpuszczenia grzechów i przez wiarę we mnie współudziału z uświęconymi.” A więc odwrócić od władzy diabła do Boga, po to został posłany Boży człowiek, żeby zanieść wiadomość, nie musicie już służyć diabłu, kończy się to, możecie służyć Bogu, Jego Syn był tu na ziemi i wybawił was od waszych grzechów. Przyjmijcie Chrystusa, przyjmijcie nową władzę, prawdziwą władzę Bożego Syna. Tak jak powiedziane jest, Jezus opowiadał, że: pośle Swego Syna umiłowanego, Jego przyjmą. A oni co? To dziedzic, zabijmy go, a dziedzictwo będzie nasze. Tak właśnie pod władzą diabła jest, zabijmy go, a będziemy mieli wszystko dla siebie, nie będziemy musieli się słuchać Boga. A jednak. A więc cieszmy się z tego, co dla nas zostało uczynione, nie dajmy się w żaden sposób omamić diabłu i jego możliwościami, ale będziesz sobą wtedy, będziesz mógł czy mogła dalej robić to, co robisz. Diabeł ci daje pozwolenie na złe zachowania i nie potępia cię z ich powodu tylko jeszcze bardziej gdzieś tam kusi do tego aby tak postępować. Podczas, gdy Chrystus dociera z Bożą prawdą, miłością, przebaczeniem i doświadczasz, że kiedy słuchasz Chrystusa, to nie skrzywdzisz już nikogo, ani siebie, ani nikogo innego. Pamiętamy jak diabeł robił, ci ludzie, którzy pod jego władzą byli opętani, oni sami siebie krzywdzili, sami sobie robili krzywdę, rżnąc się, różne rzeczy robiąc, zadając ból swojemu ciału pod wpływem diabła. Jezus przyszedł zbawić człowieka, by nie musiał czynić tego sobie, ani innym. List do Efezjan 6 rozdział. Przyjmij to do serca i miej, jeżeli masz to pilnuj tego, bo to się toczy głównie bitwa, żebyśmy nie żyli już dla diabła, ale żyli dla Boga. Od 10 wiersza: „W końcu, bracia moi, umacniajcie się w Panu i w potężnej mocy jego. Przywdziejcie całą zbroję Bożą, abyście mogli ostać się przed zasadzkami diabelskimi. Gdyż bój toczymy nie z krwią i z ciałem, lecz z nadziemskimi władzami, ze zwierzchnościami, z władcami tego świata ciemności, ze złymi duchami w okręgach niebieskich.” A więc bój toczymy z tymi władzami samowolnymi, z tymi władzami zbuntowanymi przeciwko Bogu. Z nimi toczymy bój, a więc dlaczego mielibyśmy się zbuntowanej władzy słuchać, diabła? Czy jego demonów, czy ludzi, którzy do niego należą? Skoro możemy się słuchać Boga, Bożego Syna, słuchać się apostołów, proroków, słuchać się prawdy. Lepiej jest słuchać się Boga i czynić to, co chce Bóg, być szczęśliwym człowiekiem, że można czynić teraz dobro i miłując Pana, i miłując ludzi, być zadowolonym człowiekiem, że tu na ziemi zostałem uwolniony od tego wszystkiego, czym byłem zniewolony bez Chrystusa żyjąc na ziemi, bez Boga na tym świecie. A więc chwała Bogu za to. To jest cudowna Boża łaska. I tu dalej jest opisane, że mamy być uzbrojeni, jak uzbrojeni. W Księdze Objawienia 19 rozdział od 11 wiersza. Widzimy w Księdze Objawienia jak wygląda, jak przychodzi nasz Król, nasz umiłowany Zbawiciel, nasz Odkupiciel, nasz łaskawy Wyzwoliciel, który obdarzył nas czystym myśleniem, czystym mówieniem, czystymi działaniami. „I widziałem niebo otwarte, a oto biały koń, a Ten, który na nim siedział, nazywa się Wierny i Prawdziwy, gdyż sprawiedliwie sądzi i sprawiedliwie walczy. Oczy zaś jego jak płomień ognia, a na głowie jego liczne diademy. Imię swoje miał wypisane, lecz nie znał go nikt, tylko on sam. A przyodziany był w szatę zmoczoną we krwi, imię zaś jego brzmi: Słowo Boże. I szły za nim wojska niebieskie na białych koniach, przyobleczone w czysty, biały bisior. A z ust jego wychodzi ostry miecz, którym miał pobić narody, i będzie nimi rządził laską żelazną, On sam też tłoczy kadź wina zapalczywego gniewu Boga, Wszechmogącego. A na szacie i na biodrze swym ma wypisane imię: Król królów i Pan panów.” To jest prawdziwy Król i prawdziwy Pan. Wszyscy królowie, wszyscy panowie jacykolwiek będą musieli przed Nim stanąć i odpowiedzieć za to, jak królowali, jak panowali. Bo On będzie rozliczał wszystkie władze, wszystkie, włącznie z diabłem, wszystkie władze będzie rozliczał Ten Król. I sprawiedliwie będzie rozliczał, nie przejdzie żadna machlojka nie, nie przejdzie żadne tam po znajomości, nic nie przejdzie. Będzie sprawiedliwie rozsądzone wszystko. Kto należy do diabła, pójdzie tam gdzie diabeł, kto nie należy do diabła, należał do Niego, pójdzie tam gdzie On jest, przyjdzie po swoich. I o tym pamiętajmy, to jest prawda i trzeba tego pilnować, nie wolno sobie pozwolić na to, żeby żyć nie wiedząc komu służyć, bo jak nie wiesz komu służyć, to będziesz służyć diabłu, bo on nie będzie patrzył się na ciebie, tylko cię zmusi, żebyś zrobił, czy zrobiła to, co on chce. A Jezus daje ci swobodę, żebyś skorzystał z Niego, żebyś skorzystała, żebyś poddał się Jego władzy. On chce, żeby człowiek z miłości do Niego ulegał Mu, a nie pod przymusem. A więc rozumiecie, jeżeli nie zdecydujesz się, to diabeł nie będzie patrzył na to, będzie telepał tobą, to cię rzuci tam, albo tam, albo tam, jeżeli jeszcze nie może to będzie tylko mógł się w ten sposób pastwić, że zabierze ci fajny, dobry, Boży czas, ale jeśli powiedzie się i gdzieś doprowadzi do jakiegoś takiego stanu, gdzie człowiek już może popełni samobójstwo, zabije się, zabierze sobie życie, albo co. To nie jest zabawa, lepiej być zdecydowanym, zdecydowaną i być pod panowaniem Chrystusa. Jak przyjęliście Jezusa Chrystusa Pana, tak w Nim chodźcie. To po tej ziemi trzeba chodzić w Chrystusie, bo tu władca tego świata ciemności on pastwi się nad swoimi poddanymi, pastwi się. Jeżeli nie chcesz by się diabeł nad tobą pastwił, to bądź poddanym Chrystusa, wtedy diabeł będzie musiał z tobą walczyć, a twoim Wodzem jest Chrystus, a On jest Wodzem też i diabła, On decyduje o wszystkim. Lepiej służyć Panu, to jest wspaniały Król, ufać Jemu, cieszyć się Nim. Pamiętaj, On cię nigdy nie namówi do grzechu, On nigdy nie mówi: Bój się i grzesz, On mówi: Bój się i nie grzesz, a więc bój się tak, żeby słuchać się Jego, a nie ze strachu robić jakieś dziwne rzeczy. Ew. Jana 13 rozdział. To jest Król. Każdy poddany tego Króla, który poznał bardziej tego Króla, jest pod wielkim wrażeniem jaki On jest. Miłuje swojego Króla, cieszy się swoim Królem. „Przed świętem Paschy, Jezus, wiedząc, iż nadeszła godzina jego odejścia z tego świata do Ojca, umiłowawszy swoich, którzy byli na świecie, umiłował ich aż do końca. A podczas wieczerzy, gdy diabeł wzbudził w sercu Judasza, syna Szymona Iskarioty, zamysł wydania go, wiedząc, iż Ojciec wszystko dał mu w ręce i że od Boga wyszedł i do Boga odchodzi, wstał od wieczerzy, złożył szaty, a wziąwszy prześcieradło, przepasał się. Potem nalał wody do misy i począł umywać nogi uczniów i wycierać prześcieradłem, którym był przepasany. Podszedł też do Szymona Piotra, który mu rzekł: Panie, Ty miałbyś umywać moje nogi? Odpowiedział Jezus i rzekł mu: Co Ja czynię, ty nie wiesz teraz, ale się potem dowiesz. Rzecze mu Piotr: Przenigdy nie będziesz umywał nóg moich! Odpowiedział mu Jezus: Jeśli cię nie umyję, nie będziesz miał działu ze mną. Rzecze mu Szymon Piotr: Panie, nie tylko nogi moje, lecz i ręce, i głowę. Rzecze mu Jezus: Kto jest umyty, nie ma potrzeby myć się, chyba tylko nogi, bo czysty jest cały. I wy czyści jesteście, lecz nie wszyscy. Wiedział bowiem, kto go ma wydać; dlatego rzekł: Nie wszyscy jesteście czyści. Gdy więc umył nogi ich i przywdział szaty swoje, i znów usiadł, rzekł do nich: Czy wiecie, co wam uczyniłem? Wy nazywacie mnie Nauczycielem i Panem, i słusznie mówicie, bo jestem nim. Jeśli tedy Ja, Pan i Nauczyciel, umyłem nogi wasze, i wy winniście sobie nawzajem umywać nogi. Albowiem dałem wam przykład, byście i wy czynili, jak Ja wam uczyniłem. Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Sługa nie jest większy nad pana swego ani poseł nie jest większy od tego, który go posłał. Jeśli to wiecie, błogosławieni jesteście, gdy zgodnie z tym postępować będziecie.” Oto czytamy o Królu i o Jego prawie miłości. To jest władza od Boga. Władca, który miłuje swoich poddanych i staje się ich sługą, aby oni mogli być bogaci w Nim, aby byli napełnieni radością, miłością, wdzięcznością, zadowoleniem, aby mieli nadzieję i pewność tego, że On chce ich dobra we wszystkim, żeby się nie bali, że gdy On coś mówi, aby zrobić, to potem będzie mnie to kosztowało nie wiadomo co tam, ile, żeby byli spokojni, pewni, że On zrobi tylko tyle ile potrzebne jest, abyśmy mogli być tu na ziemi dla Jego chwały. Jaką cząstką Jego jesteś w ciele, tyle On z tobą zrobi, żeby przez ciebie zwyciężyć diabla, w tej części, w której ty będziesz wypełniać służbę według Jego imienia. Nie wymaga więcej niż daje, a więc taki jest ten Król: chwalebny, pełen miłości do Swoich poddanych. Wiecie, tylko z chwilą, kiedy to przenika do serca i umysłu, człowiek już nie chce mieć innego władcy i nie będzie się słuchać innego władcy, tylko Chrystusa. Kogo mam słuchać? Słuchałem już diabła, wystarczy. Po co miałbym go dalej słuchać, skoro Chrystus kiedy mówi do mnie, to mówi z miłości, nie napada na mnie, nie piorunuje mnie, nie powala mnie na ziemię, ale pozwala mi uczyć się żyć na tej ziemi pod Jego władzą. W Liście do Rzymian w 14 rozdziale. Taka jest prawda, jeśli inaczej myślisz, pamiętaj to musisz tak myśleć, żeby się ratować. Taka jest prawda, jak napisane jest w Biblii. Diabeł bazuje na kłamstwie, on będzie zakłamywać, że to jest napisane, a jest zupełnie inaczej. Nie, jest taka prawda jak tu jest napisane. Rozdział 14, 9 wiersz: „Na to bowiem Chrystus umarł i ożył, aby i nad umarłymi i nad żywymi panować.” A więc Jego panowanie jest absolutnie panowaniem od Boga w całej pełni, bez jednego nawet procenta jakiejś niepewności, że Jezus jako Władca zrobi cokolwiek innego, jak to co chce Jego Ojciec, sto procent pewności, wszystko doskonale jak Ojciec. Raduj się więc, chwal Jego imię, to jest Ten, który rządzi wszystkim, któremu wszystko zostało poddane. Wzywaj imienia Pańskiego, dawaj się zbawiać. Nie myśl sobie, że możesz bez wyboru na tej ziemi, nie dasz rady, jeżeli nie przyjmiesz Chrystusa jako Władcy będziesz musiał czy musiała być pod władzą diabła. Nic ci nie da czytanie Biblii, nic ci nie da modlitwa, nic ci to nie pomoże, jeśli nie Pan Jezus będzie Władcą. Kto Go przyjmie jako Władcę, jako Pana, ten będzie mógł być poddanym w Królestwie Jezusa Chrystusa. Tego Ojciec wyrywa z królestwa diabła, ciemności i przenosi do Królestwa Swego Syna. Musisz chcieć być poddanym, poddaną Chrystusa. To nie może być obojętne, to nie może być, że zapominasz o tym komu służyć. Tak nie może być, to znaczy, że diabeł sobie stworzył bazę usuwania prawdy Bożej i człowiek słyszy prawdę, a za chwilę zapomina. To musi zostać w twoim myśleniu, Jezus jest prawdziwym Panem, który miłuje Swoich poddanych i który zbawia Swoich poddanych i który karmi Swoich poddanych, ubiera i poszedł przygotować dom dla wszystkich Swoich poddanych, abyśmy mogli być całą wieczność tam, gdzie On i Ojciec jest. To jest wspaniałe, to jest cudowne doświadczenie. On jest Panem nad wszystkimi. Także nikt Mu nie umknie, nikt. Nie chcieli, żeby panował nad nimi? To zginą, bo On jest Panem, On decyduje. Rozdział 15 wiersz, 12: „I znowu Izajasz powiada: Wyrośnie odrośl z pnia Jessego i powstanie, aby panować nad poganami; w nim poganie nadzieję pokładać będą.” A więc nad Izraelem, nad poganami, nad wszystkimi, nad umarłymi, nad żywymi, wszystko Jemu zostało poddane, wszystko, dokładnie wszystko. Temu Panu jest dobrze służyć. W Liście do Filipian w 2 rozdziale. To musi być twoja decyzja nieustannie. Pamiętaj, od tego zależy komu będziesz służyć. Jeżeli mówisz Panu: tak; to On jest twoim Panem, jeżeli mówisz Panu: nie; to diabeł jest twoim panem. On nie przepuści takiej okazji, ani jednego dnia nie da ci spokojnie przeżyć. I tu mamy 11 wiersz: „I aby wszelki język wyznawał, że Jezus Chrystus jest Panem, ku chwale Boga Ojca.” Aby wszelki język wyznawał, każde kolano się przed Nim skłoni, ale każdy kto wyznaje Jezusa Panem będzie uratowany. To jest Pan, albo jest twoim Panem, albo diabeł jest twoim panem. Są dwie drogi, wąska i szeroka. Na wąskiej są ludzie, którzy przyjęli panowanie Chrystusa, na szerokiej są ci, którzy nie przyjęli panowania Chrystusa, odrzucili Jego panowanie, może nie z tego powodu, że nie podoba im się panowanie Chrystusa, ale odrzucili dlatego, że nie podjęli osobistej decyzji, by On nie tylko był wspaniałym Panem, o którym mogą powiedzieć: No, to jest wspaniały Pan, ale żeby był ich Panem, ich właścicielem. Jezus mówi: Pójdźcie do Mnie i przyjmijcie Moje jarzmo i stańcie się jedno ze Mną i odpoczniecie. Ale pójdźcie, przyjmijcie, nałóżcie na siebie to jarzmo, przyjmijcie Jego panowanie, uznajcie Jego panowanie i w modlitwie i w czytaniu, i w rozmowach, we wszystkim uznaj: Jezus jest moim Panem, nie pozwolę, żeby inny ktokolwiek panował nade mną, bo Jezus jest moim panem. Jezus - będę Jego wzywał, bo On jest moim Panem w myśleniu, w snach czy w codzienności, w rozmowach. Nie uznam innego panowania jak tylko Tego, który umiłował mnie do końca i poszedł umrzeć na krzyż. Nie chcę innego panowania. To jest ważne, rozumiesz? Poddany, któremu nie zależy, to łatwo przychodzi jakiś inny król i mówi: U mnie dostaniesz więcej. Aa to dobrze i już człowiek idzie tam, a za to więcej to co wychodzisz z jasności do ciemności i za chwilę już czyni zło. Przekupny poddany, który nie rozumie, nie docenia swojego Króla, ale ten, który już nie da się przekupić, nie da się złapać: a będziesz tak albo tak, a przez kłamstwo zyskasz coś. Nie, mój Król jest prawdą, w Jego Królestwie prawda jest mile widziana, nie kłamanie. A więc to jest to, chcę, potrzebuję i przyjmuję. Bo Jezus powiedział: Kto Go przyjmie, temu da prawo bycia dzieckiem Boga. A więc pamiętaj o tym, to nie jest tak: a ja wiem, Pan jakoś, nie wiem. No wiem, że był Pan, ale jakoś nie doznaję Pana. To co ma Pan jeszcze zrobić? Zrobił dla ciebie wszystko, umarł na krzyżu, wykonał całe zadanie, pojednał cię z Bogiem, dał ci możliwość oczyszczenia, poszedł do Ojca przygotować ci miejsce, co ma jeszcze zrobić dla ciebie? A ty będziesz siedzieć i: no, jakoś nie czuję, żeby On coś dla mnie zrobił. Albo przyjmujesz, albo nie. Przez wiarę przyjmujesz. On jest pełen skarbów, ale musisz przyjąć te skarby, wziąć te skarby z Niego. Przyjdźcie, bierzcie za darmo, mówi Bóg. Ale oni nie przychodzą, czekają, żeby im przynieść. No i czekają i czekają, i mówią: Wiesz ja nie mam takiego świadectwa. Jak będziesz czekać, to nie będziesz mieć nigdy. Ty musisz pójść za Tym Panem. Ty musisz chcieć należeć do Tego Pana. Tobie musi się Ten Pan podobać, ty musisz doświadczać, że Bóg rozlewa w twoim sercu miłość do Chrystusa jako Pana. To jest potrzebne wszystkim poddanym i to jest Duch Święty gotowy uczynić. Pamiętaj gdy w twoim wnętrzu z powodu ewangelii przyszło: Jezus, to jest jedyny Pan, który jest naprawdę Tym, o którym Bóg myślał od samego początku, Ten, który miłuje Swoich poddanych, który gotowy jest znieść przeciwności i uczynić wszelkie dobro, którego poddani wszyscy miłują, gotowi są życie oddać, ale nie wyprzeć się Tego Króla, ponieważ On zrobił dla nich naprawdę. To jest wiara, to jest pewność. To musi się stać, to nie jest tak, że ty bez tej decyzji, bez tego przynależenia, bez tego cieszenia się Tym Chrystusem, że naprawdę taki wspaniały Pan chce panować nad tobą, chce ci pomóc we wszystkim, służyć. Jak umył im nogi, to tobie też, abyś ty mógł być kapłanem, abyś ty mógł wypełniać służbę, abyś ty mogła wypełniać służbę, aby każdy mógł się cieszyć i radować dobrem Bożym. Skoro posmakowaliście, że dobry jest Pan, dobry jest, to korzystajmy z Niego. Pamiętaj, że wszystko zależy od tego czy ty chcesz, żeby On był twoim Panem. Bo jak nie masz decyzji, to diabeł będzie cię zmuszać do czynienia swojej woli. Gdy diabeł widzi, że ty nie masz decyzji, to on bierze ciebie jako swego i możesz być ochrzczony, ochrzczona, możesz czytać Biblię, modlić się i śpiewać, co chcesz robić, jak nie ma w tobie pewności, że ty masz Pana Jezusa Chrystusa, to diabeł będzie cię brał. Ale kiedy napotyka już na ciebie, a ty masz Pana, a On jest większy od diabła, to już diabeł nie może cię wziąć dla siebie, bo Jezus jest twoim Panem. Dlatego Jan pisał, że większy jest ten, który w nas od tego, który jest w świecie, bo On panuje też nad tym, który jest w świecie. 1 list Piotra. Rozumiesz, często człowiek czeka, czeka i mówi: Zobacz, ja czekam i czekam. A Pan Jezus mówi: Nie czekaj, tylko pójdź za Mną i raduj się Mną. 5 rozdział, od 1 wiersza: „Starszych więc wśród was napominam, jako również starszy i świadek cierpień Chrystusowych oraz współuczestnik chwały, która ma się objawić: Paście trzodę Bożą, która jest między wami, nie z przymusu, lecz ochotnie, po Bożemu, nie dla brzydkiego zysku, lecz z oddaniem, nie jako panujący nad tymi, którzy są wam poruczeni,(…)” Nie ma w Królestwie Jezusa innego pana. To nie jest tak, że starsi to są panowie, oni teraz mają zbór i panują nad zborem. Panuje Chrystus, to są szafarze, to są poddani Jego, postawieni na pewnych pozycjach, odpowiedzialności, ponieważ zostali do tej pozycji wprowadzeni przez Pana, bo On ustanowił, aby tak było. Ale oni nie są panami nikogo. „A gdy się objawi Arcypasterz, otrzymacie niezwiędłą koronę chwały. Podobnie młodsi, bądźcie ulegli starszym; wszyscy zaś przyobleczcie się w szatę pokory względem siebie, gdyż Bóg pysznym się sprzeciwia, a pokornym łaskę daje.” Jesteśmy Bożą rodziną, braćmi, siostrami, bliskimi sobie ludźmi w Chrystusie, mamy jednego Pana. Słowo Boże mówi wyraźnie: Nie stawajcie się niewolnikami ludzi, to znaczy, nie stawajcie się niewolnikami jakiś ludzi, żeby ich traktować jak panów, przed nimi drżeć, z powodu jakiś tam może dobra świadczyć coś im. Jesteśmy rodziną Bożą, głowę mamy jedną, to jest Chrystus On jest Panem Kościoła, On jest głową Kościoła, a my jesteśmy sobie braćmi i siostrami. Mamy się miłować nawzajem, są posługi, które mają być wykonywane. Paweł mówi: Pan mi dał oręż duchowy, abym was wyćwiczył i dorowadził do pełnego posłuszeństwa Bogu. Tak, ma to czynić, ale nie dlatego, że on jest ich panem, dlatego, że Panem ich jest Jezus Chrystus. Ażeby oni byli uratowani w tym Królestwie Jezusa muszą się nauczyć posłuszeństwa Temu Panu. A więc ten sługa przyprowadza ich do Tego Pana używając duchowego oręża, nie siekiery, nie młota, nie kija, ani czegokolwiek, używa duchowego oręża, żeby do nich dotrzeć. A więc jak cenne jest to, żeby to Jezus panował. Nie będę już tych miejsc czytał, które mówią, żeby nie stawać się niewolnikami, to jest sprawa oczywista. Kto by z was chciał, żeby człowiek nad wami panował, powiedźcie? Ja bym nie chciał. Nawet Dawid mówił: Jak ktoś ma mnie karać, to Ty, Boże, bo Ty jesteś miłosierny i łaskawy, Ty jesteś w stanie zmiłować się nade mną, ale człowiek nie. Księga Objawienia 20 rozdział. A więc nie mamy panować jeden nad drugim, służyć, komu więcej dano od tego więcej się wymaga. Kto jest wyżej jako sługa postawiony, ten jest niżej jako sługa, żeby służyć, a więc więcej musi znieść różnych przeciwności, ale tylko po to, żeby Jezus Chrystus był uwielbiony w całym Bożym ludzie. I tu w 20 rozdziale czytamy od 4 wiersza: „I widziałem trony, i usiedli na nich ci, którym dano prawo sądu; widziałem też dusze tych, którzy zostali ścięci za to, że składali świadectwo o Jezusie i głosili Słowo Boże, oraz tych, którzy nie oddali pokłonu zwierzęciu ani posągowi jego i nie przyjęli znamienia na czoło i na rękę swoją. Ci ożyli i panowali z Chrystusem przez tysiąc lat.” Oto widzicie co będzie, będziemy panować, ale nad kim? Nad sobą? Nie, bo Bóg nie chciał, żeby człowiek panował nad człowiekiem. Będziemy panować nad bezbożnymi, nad poganami. „Inni umarli nie ożyli, aż się dopełniło tysiąc lat. To jest pierwsze zmartwychwstanie. Błogosławiony i święty ten, który ma udział w pierwszym zmartwychwstaniu; nad nimi druga śmierć nie ma mocy, lecz będą kapłanami Boga i Chrystusa i panować z nim będą przez tysiąc lat.” Panować z Nim będziemy przez tysiąc lat. I potem mamy 2 rozdział Księgi Objawienia. Tak, będziemy panować, bo Bóg postanowił, żeby człowiek panował, ale miłując, czyniąc dobro, ucząc tego, co jest prawdziwe. Od 26 wiersza: „Zwycięzcy i temu, kto pełni aż do końca uczynki moje, dam władzę nad poganami, i będzie rządził nimi laską żelazną, i będą jak skruszone naczynia gliniane; taką władzę i Ja otrzymałem od Ojca mojego; dam mu też gwiazdę poranną. Kto ma uszy, niechaj słucha, co Duch mówi do zborów.” Tak, będziemy uczyć tych ludzi, którzy nie chcieli służyć Bogu, jak powinno się służyć Bogu. Nie będziemy z nimi handlować, oni nas nie przekupią, nie namówią nas do buntu wobec Chrystusa, to panowanie już jest czyste, całkowicie czyste, jest to w nowych ciałach, doskonali będziemy, gdy będziemy to czynić. A więc już nikt nas nie przekupi, nikt kto jakieś dobra przyniesie i powie: Zobacz dam ci to dobro, jakiś pas złocony czy inne rzeczy i ktoś z tych, którzy będą z Chrystusem weźmie się na to. Już nikt z tych, którzy będą z Chrystusem nie weźmie się na to. To panowanie jest doskonałe, czyste. Chwała Bogu za to, że dojdziemy do tego punktu, ale w Bogu. Na ten czas nikt z nas nie ma prawa panować nad kimkolwiek. Jezus panuje, my mamy sobie służyć. Jeżeli komuś się podoba panowanie, to jest wbrew temu, co mówi Bóg. Jeśli nie miłujesz Boga z całego serca, z całej myśli, siły i duszy, a bliźniego swego jak siebie samego, to co chcesz uczynić dobrego? Ucz się służyć, ucz się uniżać, pokornym Bóg łaskę okazuje, pysznym się przeciwstawia. W Psalmie 49 od 8 wiersza: „Przecież brata żadnym sposobem nie wykupi człowiek Ani też nie da Bogu za niego okupu, Bo okup za duszę jest zbyt drogi I nie wystarczy nigdy, By mógł żyć dalej na zawsze I nie oglądał grobu. Zobaczy bowiem, że mądrzy umierają, Głupi i prostak pospołu giną I zostawiają obcym bogactwo swoje. Domy ich są grobami na wieki, Mieszkania ich z pokolenia w pokolenie, Chociaż imionami swymi nazwali kraje. Ale człowiek, choć żyje w przepychu, nie ostoi się, Podobny jest do bydląt, które giną. Taka to jest droga tych, którzy żyją w błędnej pewności siebie, I taki koniec tych, którym własna mowa się podoba. Sela. Pędzą jak owce do otchłani, Śmierć jest pasterzem ich. Ale prawi panować będą nad nimi z poranku. Zamysły ich będą unicestwione; Otchłań będzie ich mieszkaniem.” Już w Starym Testamencie było zapisane co czeka tych, którzy nie będą chcieli przyjąć władzy Jezusa Chrystusa, Tego, który odkupił nas, zapłacił cenę za każdą duszę, za twoją i moją, za to byśmy się cieszyli Panem, a nie cieszyli ziemią, przemijaniem, skarbami diabła, buntem, złością, egoizmem, zawiścią. To są skarby diabła, skarbami Chrystusa jest miłość, pokój, radość, łagodność, cierpliwość, dobroć itd., itd. Później widzimy jak jest sąd, my wszyscy jesteśmy wraz z Chrystusem na sądzie i wstają wszyscy, którzy nie chcieli, aby władał nimi Chrystus, władał nimi Bóg i będą wrzuceni do otchłani, będą wrzuceni do jeziora ognistego, bo nie będzie ich w księdze żywych. Księga Objawienia 22 rozdział: „I pokazał mi rzekę wody żywota, czystą jak kryształ, wypływającą z tronu Boga i Baranka. Na środku ulicy jego i na obu brzegach rzeki drzewo żywota, rodzące dwanaście razy, wydające co miesiąc swój owoc, a liście drzewa służą do uzdrawiania narodów. I nie będzie już nic przeklętego. Będzie w nim tron Boga i Baranka, a słudzy jego służyć mu będą i oglądać będą jego oblicze, a imię jego będzie na ich czołach. I nocy już nie będzie, i nie będą już potrzebowali światła lampy ani światła słonecznego, gdyż Pan, Bóg, będzie im świecił i panować będą na wieki wieków.” To znaczy panować już będziemy bez końca. Na jakiej ziemi? Na nowej ziemi. A więc to co zostało stracone na tej Bóg przyprowadzi nas do tego, aby na nowej ziemi byśmy panowali ale już tylko i wyłącznie według jego upodobania. I chwała Bogu za to, że Bóg nigdy nie przegrywa, co rozpoczął to osiąga. Oby osiągnął to z tobą i ze mną, żebyśmy nie stracili, żebyśmy mogli wygrać. Jeszcze może ten fragment, 1 list do Koryntian, 15 rozdział. Wiemy, że kiedy to wszystko zostanie doprowadzone do uporządkowania przez Pana naszego Jezusa Chrystusa, wtedy wraca to wszystko pod to panowanie. Może od 21 wiersza: „Skoro bowiem przyszła przez człowieka śmierć, przez człowieka też przyszło zmartwychwstanie. Albowiem jak w Adamie wszyscy umierają, tak też w Chrystusie wszyscy zostaną ożywieni. A każdy w swoim porządku: jako pierwszy Chrystus, potem ci, którzy są Chrystusowi w czasie jego przyjścia, potem nastanie koniec, gdy odda władzę królewską Bogu Ojcu, gdy zniszczy wszelką zwierzchność oraz wszelką władzę i moc.” Wszystko zostanie zniszczone co bezprawne, co jest złem, co bazuje na ciemności, a nie na światłości. „Bo On musi królować, dopóki nie położy wszystkich nieprzyjaciół pod stopy swoje. A jako ostatni wróg zniszczona będzie śmierć. Wszystko bowiem poddał pod stopy jego. Gdy zaś mówi, że wszystko zostało poddane, rozumie się, że oprócz tego, który mu wszystko poddał. A gdy mu wszystko zostanie poddane, wtedy też i sam Syn będzie poddany temu, który mu poddał wszystko, aby Bóg był wszystkim we wszystkim.” To jest finał tego doświadczenia, Bóg jest we wszystkich, którzy do Niego należą. Nowa ziemia, wspaniała miłość Boża, radość wiecznego życia z Bogiem. To jest panowanie, to jest panowanie Boga. Niech będzie uwielbione Jego święte imię, że posłał nam Takiego Pana, Jezusa Chrystusa, który gotów był ponieść konsekwencje naszych długów, spłacić wszystkie nasz długi i dać nam wolność od ciemiężyciela, który upominał się, abyśmy mu zawsze płacili, codziennie, abyśmy spłacali zadłużając nas coraz bardziej. Jezus to usunął i dał nam swobodę i wolność, abyśmy mogli żyć na wolności. Korzystajmy z tego i nie dajmy się więcej podbić pod władzę diabła, nigdy, za nic. Gdyby nawet grozili ci śmiercią, oferowali ci świetne zarobki tylko się sprzedać, tylko coś robić co jest nie zgodne z wolą Boga, powiedz: Nie, ponieważ jesteś po władzą Tego, który cię umiłował i chce, żebyś żył według Jego upodobania. Powiedz: nie diabłu, a Bogu: tak. Wygraj, pozostań wiernym, wierną, a będziemy na nowej ziemi chwalić Boga. Chwała Bogu, amen. O mnie A że Pan Bóg ją stworzył, a szatan opętał, Więc będzie na wieki i grzeszna, i święta, Zdradliwa i wierna, dobra i zła, I rozkosz i rozpacz, i uśmiech i łza, I gołąb i żmija, piołun i miód, I anioł i demon, upiór i cud, I szczyt nad chmurami, i przepaść bez dna, Początek i koniec - kobieta- to ja! Więcej o mnie Informacje o pamiętniku: Odwiedzin: 99131 Komentarzy: 3607 Założony: 20 stycznia 2013 Ostatni wpis: 30 czerwca 2018 Dwuletni diabeł... Ja już nie mam siły. Od 4 dni nie wyszłam z tym dzikusem na spacer bo najpierw on był chory (zapalenie gardła) a teraz ja przejęłam pałeczkę. Jeszcze się dobrze lato nie skoczyło a my już zaczęliśmy jazdy po lekarzach. Niedobrze mi na samą myśl co będzie jesienią i zimą. Mam temperaturę, gardło boli jakbym tam miała papier ścierny, a ten diabeł nie dał mi od rana usiąść i w spokoju wypić herbaty. Teraz wyje w kącie bo nie wytrzymałam i dostał klapsa w dupe, po tym jak urwał karnisz w sypialni. Szarpał sobie za zasłonkę i zjechało to wszystko na niego. Głowa znowu rozwalona. Dopóki nie spuszczam go z oka jest ok, bo jestem w stanie zapobiec większości nieszczęść, ale muszę zrobić śniadanie dla niego, dla siebie, obiad, wstawić pranie, rozwiesić pranie, umyć się czy pójść do łazienki. Nie wytrzymuje juz tego, a jestem sama. Nie mam komu go podrzucic chocby na chwile. Wykancza mnie wstawanie po nocce, po 3 godzinach snu. Wiecie ile godzin na dobe ja spie? 4-5, w dwuch ratach. A musze wytrzymac tak jeszcze rok zanim pojdzie do przedszkola. Wszyscy mi ciagle jak mantre powtarzaja, ze im bedzie starszy tym bedzie lepiej. W zyciu nie slyszalam większej bzdury. Jest coraz gorzej, jest coraz bardziej niegrzeczny, wszędzie potrafi wejsc i ma coraz bardziej nieprzewidywalne pomysly. Kombinuje co by tu zmajstrowac. Ciagle cos po nim musze sprzatac. To nie dla mnie, nie powinnam sie decydowac na dziecko. Nie ma w tym nic cudownego, tylko obowiązki, zmeczenie, frustracja i zmarnowane życie. Piekielne poranki... Czy rzeczywiscie tak jest, ze organizm poznawiony odpowiedniej ilosci snu, domaga sie wiecej jedzenia zeby uzupelnic energie? Kiedy wstaje rano, po 4 godzinach snu, az sie cala trzese. Gdybym miala w domu cos slodkiego, wsunelabym to od razu. Przez reszte dnia jest ok, jem zdrowo i trzymam się swoich zasad. Ale rano zdarza mi sie zjeść kanapke z dzemem zamiast z pomidorem bo taka mam ochote na slodkie. Musze sie trzymac w ryzach bo za 2 miesiace ide na wesele, sukienki kupione i nie moge przytyć. A w ostatnich miesiacach moja waga sie troche waha. Nie cieszy mnie to ze idziemy teraz na wesele, a w przyszłym roku na nastepne. Unikam wszelakiego towarzystwa jak tylko moge, ale nie zawsze moge. Rozpaczliwie pragne spokoju i samotnosci i kiedy zdarzy sie ze mam "wolne" od dziecka, sa to najcudowniejsze chwile. Doszlam do takiego etapu, ze nie potrzeba mi kontaktow z innymi ludzmi, moglabym byc sama, byle miec swiety spokoj i czas dla siebie. Przytlaczaja mnie obowiazki. Moje zycie to w zasadzie same obowiazki. Kiedy Maly budzi mnie rano, zastanawiam sie tylko tak przetrwac. Czas robi swoje... Czas płynie nieubłaganie. Za tydzień mój chłopiec skończy 2 latka. Będzie impreza, tort, balony i prezenty. Zrobię górę jedzenia, potem założę sukienkę, spryskam się perfumami i jak przystało na najszczęśliwszą matkę na świecie, zaśpiewam "sto lat". Pozwolę mu zjeść tyle słodyczy ile będzie chciał i będę się uśmiechać promiennie. Potem posprzątam, pozmywam, położę go spać i wreszcie zdejmę maskę. Pogodziłam się ze wszystkim, żyje prawie normalnie. Robię to wszystko co inni ludzie. Tyle. Moja miłość... W tej całej beznadziei, która mnie ogarnia od tylu miesięcy jest tylko jedno światełko. Jutro kończy 14 miesięcy i tylko dla niego codziennie rano wstaję z łóżka. Dopiero po roku od urodzenia dziecka poczułam coś dobrego, coś jakby miłość. Nie potrafię tego wyjaśnić, bo po tym co się dzieje w moim małżeństwie mam problemy ze zdefiniowaniem pojęcia "miłość". Jednak uwielbiam mojego chłopczyka, szczególnie kiedy przychodzi się przytulić, biegnie do mnie kiedy się uderzy i chce żeby go utulić, kiedy zasypia mi z główką na ramieniu. Lubi jak się go głaszcze po policzku. Potrafi wyrażać tyle emocji, wiem kiedy o coś pyta, kiedy się skarży, złości, kiedy próbuje mi coś "wytłumaczyć" po swojemu. Czasami mnie tak denerwuje, demoluje dom, wyciąga wszystko z szafek, albo wrzuca mi krem do toalety, ale jak popatrzę na tę buźkę aniołka, to nie potrafię się długo złościć. Oczywiście nie pozwalam mu na wszystko, nie chcę wychować małego terrorysty. Wiem jaki płacz można zignorować bo to tylko marudzenie albo wymuszanie, a jaki nie, bo coś mu naprawdę przez godzinę tę samą książeczkę. bo przyszedł i chce żebym mu przewracała strony. Śpiewamy piosenki, nie przypuszczałam, że kiedykolwiek nauczę się grać na pianinku, a potrafię zagrać chyba wszystkie piosenki dla dzieci. Jest taki bezbronny i całkowicie ode mnie gdyby ciąża nie zdewastowała tak bardzo mojego ciała, a mój mąż do początku stanął na wysokości zadania, to może udałoby mi się jakoś przeboleć te nieprzespane noce, brak chwili świętego spokoju i utratę wolności. Żeby go mieć, musiałam oddać wszystko co było dla mnie ważne i to zdecydowanie za duża cena. Jednak nie wyobrażam sobie że mogłoby go teraz nie być przy mnie. Takie mam skrajne emocje i łapię jeden dół za drugim, ale jest On i muszę jakoś żyć. Nic mnie nie obchodzi... Zobojętnienie na wszystko mnie opanowało. Nawet za bardzo nie chce mi się tu pisać, poddałam się całkowicie, nie mam siły na jakiekolwiek próby walki. Nie obchodzi mnie bałagan w domu, rosnąca góra prania, czy naczynia czekające na zmywanie. Wykańcza mnie spanie "na raty", ale tylko taką mam opcję przy pracy w nocy. Mam gdzieś to, że przez cały dzień chodzę w byle jak związanych włosach i nie pamiętam, kiedy ostatni raz zrobiłam makijaż. Jem byle jak, ale tylko tyle, żeby mnie głowa nie bolała z głodu, bo kompletnie nie mam apetytu. Paznokcie i brwi wołają o pomstę do nieba, ale co z tego. Nie mam po co się starać i tracić energię. Mały nie je obiadów, czegokolwiek zrobię odmawia jedzenia, ale nie przejmuję się tym. Ubierając się do pracy zakładam to co pod ręką, nie chce mi się zastanawiać co do czego pasuje i jak w tym wyglądam. Nawet jak widać mi fałdę to trudno, dawna ja by się przejmowała jak wygląda, ale dawna ja umarła. Teraz jestem tylko robotem, automatycznie robię to co do mnie należy. Nie ma nic co by mnie cieszyło, nie mam celu w życiu, o niczym nie marzę. Straciłam wszystko na czym mi zależało i teraz na niczym mi już nie zależy. Jest potencjał, jest motywacja... I kiedyś tak było. Teraz nie mam żadnej motywacji, żadnej. Nie chce mi się dbać o siebie bo to strata czasu. Nie mam siły na nic, poddałam się całkowicie. Tylko wspomnienia trzymają mnie przy życiu.. Czuję się oszukana... Długo nie mogłam znaleźć czasu żeby cokolwiek tu napisać. Jestem tak zajęta, zmęczona, że robię tylko to co muszę, a i to jest dla mnie się oszukana, bo wszyscy chórem wołali, żebym poszła do psychologa, że to mi na pewno pomoże. A tymczasem byłam na dwóch wizytach i jedna była większą klapą od drugiej. Wahałam się czy iść do kobiety czy do mężczyzny. W końcu postanowiłam udać się do pani psycholog, bo uznałam, że krępowałoby mnie opowiadanie facetowi o zmianach w ciele jakie poczyniła ciąża i karmienie piersią, oraz o moich relacjach z mężem, a raczej ich braku. Nie usłyszałam niczego, do czego nie doszłam już wcześniej sama. Po pierwszej wizycie dostałam zadanie domowe, miałam się zastanowić co czuję do mojego dziecka. Poczułam się trochę oceniona i potępiona, być może pani psycholog to jedna z tych matek, które i tu na vitalii tak mnie rugają i mieszają z błotem. No to się zastanawiałam co czuję do mojego dziecka. Otóż, martwię się o niego, nie chce żeby coś mu dolegało. Nie mogę znieść kiedy coś mu dolega, a nie potrafię mu pomóc. Podoba mi się to jak wygląda, bo jest naprawdę ślicznym chłopcem. Przypomina mi, że byłam kiedyś ładna. Ciągle myślę, że mogłabym robić dla niego więcej, bardziej się starać, więcej się z nim bawić, więcej mu czytać, dwa razy dziennie zabierać na spacer, a nie tylko raz itd. Absolutnie nie obwiniam go o to co stało się z moim życiem, obwiniam tylko i wyłącznie siebie. Wypełnia swoją małą osóbką całe moje życie i chyba go kocham, ale ciężko mi powiedzieć czy wiem co to znaczy kochać, czy to tylko przywiązanie i przyzwyczajenie. Czuję się tez oszukana, bo wszyscy, jak jeden mąż, zachwalali macierzyństwo. To tak jakby próbować sprzedać komuś bombę, wmawiając mu, że to fajerwerki. Spodziewasz się niezapomnianych wrażeń, a dostajesz krew, pot łzy a na końcu śmierć (w sensie koniec normalnego życia). Macierzyństwo bardzo mocno mnie rozczarowało, nie poczułam nigdy fali miłości bezwarunkowej, która pozwoliłaby mi pogodnie zrezygnować z siebie na rzecz dziecka, która wynagrodziłaby mi to, że wyglądam jak potwór i już nigdy nie poczuję się kobietą. Ciągnę to wszystko tylko dlatego, że jestem odpowiedzialna i wiem, że muszę ponieść konsekwencje swoich wyborów, nawet tych, których żałuję każdego dnia. Psycholog to tylko strata czasu, mojego wolnego czasu, którego mam naprawdę bardzo mało. Nie wniosło to niczego nowego, w żaden magiczny sposób nie zmieniło to mojego myślenia Czasu też ta kobieta nie cofnęła, więc sory memory, ale wypisuje się z tej bajki. Piszcie, oceniajcie, wyrzucajcie jaka zła ze mnie matka. Każde pomyje na mnie wylane nie będę czymś czego bym już nie wiedziała. I mimo, że wiem to wszystko, zrobiłam wszystko, żeby się zmienić, nie potrafię. Nadal jak maniak oglądam zdjęcia z wakacji, kładąc się spać przywołuje wspomnienia tego jak kiedyś było mi dobrze. Nie wiem co jeszcze mogłabym zrobić. Macie ze mną ewidentny problem... Odkąd pojawiło się na świecie dziecko, wszystko zmieniło się na gorsze. Albo musiałam z czegoś zrezygnować, albo coś się bezpowrotnie skończyło albo zniszczyło. Naturalną reakcją jest, że postrzegam czas "z dzieckiem" jako ten gorszy. Wróciłam do pracy nie dlatego, że chciałam, bo teraz jest mi cholernie ciężko pogodzić obowiązki domowe z opieką nad dzieckiem, ale to była jedyna droga żeby się wyrwać z domu. Teraz mąż musiał przejąć część obowiązków, a ja nie muszę tyle czasu zajmować się Małym i przynajmniej w pracy mam święty spokój. Nie mam czasu na siłownie, rower, kosmetyczkę czy wyjście na babskie zakupy, ale wszystko jest lepsze od siedzenia z dzieckiem w domu. Przez pierwsze miesiące jego życia zostałam zmuszona przez innych do siedzenia w domu całymi dniami z plączącym dzieckiem, pomimo, że błagałam o pomoc, mój maż mnie zbagatelizował. I tak sobie żyje z poczuciem braku zrozumienia od kogokolwiek. Mam uraz i zajmowanie się dzieckiem to dla mnie jakby zło konieczne. Więc pomimo, że padam czasami ze zmęczenia, to za nic w świecie nie zrezygnuję z pracy, bo to moja jestem w stanie odbudować relacji z mężem, bo my nic nie możemy robić razem. Jedno cały czas musi się zajmować Małym, więc nie spędzamy razem czasu, a to nie sprzyja ani rozmowom ani niczemu. Nie pokażę mu się nago, bo boje się że jego reakcja mogłaby mnie zabić. Obojętność wobec mojego wyglądu wdeptuje mnie w ziemię. Jestem jeszcze młoda, a już nigdy nie poczuję co to bliskość, taka bez skrępowania. Nie jest tak, że nie robię nic innego poza narzekaniem i użalaniem się nad sobą. Staram się skupiać na bieżących czynnościach, nie myśleć za dużo. Wmawiam też sobie i powtarzam jak mantrę, że mam zdrowe dziecko, mąż mnie nie bije, nie pije, zajmuje się dzieckiem, mamy dom i pieniądze. Wałkuję to na okrągło i czasem jest prawie normalnie. Jednak raz na jakiś czas coś mnie ściśnie w środku, nie pozwalając złapać tchu. Tak się chyba odczuwa rozpacz. I nie potrafię zrozumieć kobiet, które tak namiętnie wychwalają macierzyństwo jako coś najcudowniejszego na świecie, bo mnie to zniszczyło. I nie obwiniam o to mojego syna, a mam straszne wyrzuty sumienia, że nie potrafię być taka matką na jaką zasługuje. Czy macierzyństwo może cieszyć? Nie. I zastanawia mnie to czy te wszystkie kobiety ociekające szczęściem, tylko udają przed całym światem? Czy przyznanie się otwarcie, że źle się czuję w roli matki to taka wielka porażka, żeby wmawiać wszystkim, że jest cudownie i nie ma nic wspanialszego od dziecka? Tego ode mnie wszyscy oczekują, że będę piać z radości bo urodziłam dziecko. Nie mieści mi się w głowie, że można całkowicie zrezygnować z siebie, ze swojego życia, odebrać sobie wszystko, na rzecz małego roszczeniowego człowieczka i jeszcze się z tego cieszyć. I nie dam sobie wmówić, że wcale nie trzeba rezygnować z siebie, że można robić to co przedtem. Mogłabym książkę napisać o tym czego nie można robić, w czym dzieciak ogranicza. A te wszystkie super mamuśki wmawiają sobie i innym, że są szczęśliwe. Nic innego im nie pozostało, a to pomaga nie zwariować. Sama tak robię i pomaga na jakiś dzień dwa. Już nie rozpaczam... Jestem jak ryba wyjęta z wody. Przez jakiś czas rozpaczliwie walczy, a potem juz tylko czeka spokojnie na koniec. Bo coś się zmienilo, nie rozmyslam, nie wspominam, nie analizuje. Żyje automatycznie, nie zastanawiając się nad niczym. Nie płacze codziennie w łazience, robię co trzeba, ubieram się i wychodzę. Jest mi wszystko jedno, co będzie, co przyniesie przyszłość. Nie mam żadnych planow ani marzeń. Za tydzień minie rok. Rok temu na świecie pojawił się On i wszystko się zmieniło. Teraz przebywajac z Nim tyle czasu, starajac się ze wszystkich sił żeby miał jak najlepiej, nie wiem co bym zrobiła gdyby nagle go zabrakło. Nie wyobrażam sobie tego. Żyje z nieustajacymi wyrzutami sumienia, bo wiem jaka powinnam być i co powinnam myśleć o sytuacji w której się znalazłam. Być może większość kobiet odnajduje się doskonale w macierzynstwie, ale ja nie, nie potrafię znieść, gdy ktoś mowi o mnie "mama". Robię wszystko co w mojej mocy, żeby żyć normalnie, żeby moje dziecko nie odczulo jak bardzo nieszczęśliwa jestem, ale zapewne i tak to wyczuwa. A ja nie potrafię zrobić nic żeby się zmienić. Zadzwonilam żeby umówić sie do psychologa, czeka się nie cale dwa tygodnie. Jednak pójdę tam z takim nastawieniem, że nic mi nie pomoże i jestem przegrana, wiec czy psycholog mi pomoże? Czuję się dziwnie, im dłużej trwa to moje nowe "nie życie", tym bardziej się przyzwyczajam. Aczkolwiek do akceptacji tu bardzo daleko, to raczej takie smutne zrezygnowanie, bo przecież i tak juz nic się nie da zrobić. Nie ma wyjścia, trzeba jakoś żyć i ciągnąć dalej ten wóz, bo czasu niestety nie cofne. Tomasz Maleta Rozmowa z metropolitą białostockim, arcybiskupem Tadeuszem Wojdą, o Świętach Wielkiej Nocy innych niż wszystkie. I o tym, jak bardzo zmieni nas pandemia. Księże arcybiskupie, Wielki Tydzień, Triduum Paschalne, Niedziela Zmartwychwstania Pańskiego i później Oktawa to najważniejszy czas w życiu każdego chrześcijanina. Uczestnictwo w celebracjach nie jest nakazane, ale większość wiernych stara się być na nich obecna. Jednak w tym roku - ze względu na epidemię - zbiorowa forma modlitwy nie jest możliwa. Ksiądz arcybiskup wydał zalecenia, jak powinny być prowadzone celebracje. To będzie nowe doświadczenie zarówno dla duchowieństwa, jak i wiernych, które na zawsze przejdzie do historii Kościoła. Obecność na liturgii w Triduum Paschalnym rzeczywiście nie jest obowiązkowa, niemniej jednak wierni chętnie w niej uczestniczą. Wynika to z ich wiary. Wiedzą, że te dni są pamiątką męki i śmierci Jezusa Chrystusa. Ta męka i śmierć nie są tylko wynikiem wydanego przez Sanhedryn i Piłata wyroku, lecz dobrowolnym przyjęciem cierpienia przez Jezusa, aby w ten sposób odkupić człowieka z grzechów i pojednać go na nowo z Bogiem Ojcem. Taka była wola Boga Ojca. O przyjęcie tej woli Jezus modlił się w Ogrójcu. Wierni chcą więc przeżywać te wydarzenia, by przez nie odnawiać swoją wiarę i wyrazić Jezusowi wdzięczność za dar odkupienia. W tym roku to uczestnictwo będzie inne. Szerząca się epidemia zmusza wszystkich do pozostania w domu i do przeżywania Triduum Paschalnego w warunkach „domowego Kościoła”, jak pięknie nazywa rodzinę Sobór Watykański II. Jestem więc przekonany i wierzę, że tegoroczny Wielki Tydzień będzie czasem odnowy wiary zarówno dla pojedynczych osób, jak i dla całych rodzin. Powinnością katolika jest przynajmniej raz w roku przystąpić do sakramentu spowiedzi. To nadal ta forma wyznania grzechów i ich rozgrzeszenia, której - w odróżnieniu od innych wyznaczników powinności religijnej - nie da się przenieść do internetu. W tym roku wymaga szczególnych względów organizacyjnych, ale być może przez to jeszcze bardziej nabierze wymownego znaczenia. Przykazanie kościelne, mówiąc o obowiązku spowiedzi, ma na celu lepsze przygotowanie wiernych do najważniejszego święta, jakim jest Zmartwychwstanie Jezusa. Wielki Tydzień kończy się śmiercią i złożeniem Jezusa do grobu. Zmartwychwstanie jest potwierdzeniem tego, że Jezus był Synem Bożym oraz że to wszystko, co czynił i nauczał, pochodzi od Boga. Wielokrotnie mówił do swoich uczniów, że nie mówi od siebie, ale z tego, co mu dał Ojciec, oraz że za to przyjdzie mu wiele cierpieć, a na koniec potwierdzić to swoim życiem. Po trzykroć wyznał, że w Jerozolimie zostanie skazany na śmierć i ukrzyżowany. Dla uczniów wydawało się to niemożliwe. A kiedy słowa Jezusa się spełniły, uwierzyli. My też wierzymy, a sens naszej wierze nadaje właśnie Zmartwychwstanie Jezusa. Stąd, aby tę wiarę nieustannie umacniać, trzeba wejść w głębszą relację z Jezusem. Dokonuje się to między innymi przez spowiedź. Dlatego spowiedź nie może być odbywana przez telefon czy przez inne komunikatory społeczne, lecz bezpośrednio w sakramencie pojednania, w którym kapłan reprezentuje samego Chrystusa i Jego miłosierdzie. Czas na odbycie spowiedzi wielkanocnej jest długi, bo trwa przez cały Wielki Post i okres Wielkanocny, aż do uroczystości Trójcy Przenajświętszej. W sumie ponad trzy miesiące. Jest to wystarczająco długi okres, aby - bez niepotrzebnego wystawania w kolejkach lub tłoczenia się - dokonać tej chrześcijańskiej powinności i pojednać się z Bogiem. Ksiądz arcybiskup podczas swojej posługi w Białymstoku już dwa razy w Wielką Sobotę święcił pokarmy białostoczan na Rynku Kościuszki. To było zapewne dla księdza arcybiskupa szczególne doświadczenie. Teraz wierni sami w swoich domach będą musieli dokonać tego obrzędu. Czy wymaga on jakiś specjalnych reguł, nakazów? Poświęcenie pokarmów w Wielką Sobotę na białostockim Rynku było zawsze dla mnie, a myślę że i również dla mieszkańców naszego miasta, bardzo miłym wielkanocnym akcentem. Świadczy o tym obecność dużej grupy osób. Te wydarzenia nas łączą i budują relacje międzyludzkie, tworzą w szerokim znaczeniu wspólnotę ludzi dobrej woli i otwierają serca na wspólne przeżywanie Świąt Wielkanocnych. Jest to też dobra okazja do złożenia sobie życzeń. W tym roku musieliśmy, niestety, odwołać poświęcenie pokarmów na Rynku. Dokona go w rodzinie w Niedzielę Wielkanocną któreś z rodziców. Specjalny formularz poświęcenia można otrzymać w parafiach lub pobrać ze strony internetowej naszej archidiecezji. Jest to bardzo prosta modlitwa, którą należy odmówić przed i po posiłku. W czasie liturgii Niedzieli Zmartwychwstania Pańskiego wierni śpiewają „Zwycięzca śmierci...”. W czasie, gdy koronawirus tak bardzo nas doświadcza, gasząc na świecie tak wiele żyć, słowa o zwycięstwie na śmiercią dają nadzieję na jej pokonanie. Chrystus zwyciężył śmierć, dając nam nadzieję życia wiecznego. Zadatki zwycięstwa nad śmiercią są obecne również w naszym ziemskim życiu. Epidemie nie jeden raz w historii doświadczały ludzkość. Są one oczywiście wielkim złem, które doświadcza ludzi. Jednak paradoksalnie mogą też pomagać, bo zwracają serca ludzi ku Bogu, odnawiają wiarę, a wiara potrafi czynić cuda. Znamy wiele przykładów nadzwyczajnej interwencji Pana Boga właśnie w czasach epidemii. W XVI wieku, kiedy w Rzymie szalała epidemia dżumy, ludność wzięła krzyż z kościoła św. Marcelego i niosła go w procesji. Kroniki potwierdzają, że w dzielnicy miasta, gdzie przeszedł krzyż, epidemia natychmiast ustawała. Święta Zmartwychwstania zatem w godzinie próby, jaką jest pandemia koronawirusa, otwierają przed nami nowe perspektywy duchowe i niosą duży ładunek nadziei. Z drugiej strony, jeden z polskich poetów przed wojną pisał: „ W czas zmartwychwstania Boża moc trafi na opór nagłych zdarzeń”. Wiele osób może pytać: dlaczego tak bardzo doświadcza nas zaraza? Zarazy niekiedy powstają z przyczyn ludzkich, a innym razem bez udziału człowieka. Nie wiemy dlaczego się pojawiają. Wiemy natomiast, że dotykają człowieka, wyrządzają mu wiele zła i powodują ogromne cierpienie. Ale Bóg, który przez krzyż swojego Syna Jezusa Chrystusa odkupił człowieka z grzechu, nie pozostawia człowieka osamotnionego, zwłaszcza w cierpieniu. Bóg cierpi razem z nim i wspiera go. Tym samym cierpienie ludzkie łączy się z cierpieniem Jezusa na krzyżu i w ten sposób nabiera nowego znaczenia. Otwiera przed człowiekiem perspektywy życia wiecznego. I to jest ważne przesłanie wielkanocne dla wszystkich, a w sposób szczególny dla cierpiących. Walka z epidemią w historii Kościoła ma długą tradycję. To w świątyniach gromadzili się ludzie modląc się o oddalenie zarazy. Nie nadaremnie o wybawienie od powietrza, głodu, ognia i wojny zaczyna się suplikacja Trisagionu - hymnu Święty Boże. Rozwój technologii i komunikacji masowej daje nam możliwość modlitwy o powstrzymanie zarazy wspólnie, choć osobno. To chyba przełomowa zmiana? Modlitwa jest niewątpliwie silną bronią duchową w walce ze wszystkimi trudnościami, a więc i z epidemią. Trzeba w to wierzyć. Mamy mnóstwo przykładów i świadectw osób, które - gdy w trudnych sytuacjach zawierzały swoje życie Bogu i się modliły - doznawały uzdrowień, unikały śmierci, wychodziły obronną ręką z najniebezpieczniejszych nawet wypadków. Wystarczy pojechać na Jasną Górę, bądź do jakiegokolwiek innego sanktuarium, aby się o tym przekonać patrząc na liczne wota dziękczynne, które się tam znajdują. Każde z nich jest znakiem doznanego cudu lub otrzymanej łaski. Tym bardziej teraz, kiedy pandemia nie odpuszcza, ludzie modlą się razem, nawet jeśli pozostają we własnych domach. Z pomocą tej wspólnej modlitwie rzeczywiście przychodzą współczesne technologie komunikacji. I to jest wspaniałe, że media mogą służyć naprawdę wielkiemu dobru duchowemu, łączyć wszystkich w jedną wielką liturgiczną akcję prośby, błagania i dziękczynienia. Ilość transmisji Mszy św., kazań, konferencji duchowych, Dróg Krzyżowych i innych spotkań o charakterze duszpastersko-liturgicznym jest rzeczywiście imponująca. To niewątpliwie stwarza nowe, wielkie możliwości ewangelizacyjne na przyszłość. 2 kwietnia obchodziliśmy, choć inaczej niż zawsze, 15. rocznicę śmierci Jana Pawła II. Gdy umierał Jan Paweł II, plac św. Piotra w Rzymie był wypełniony po brzegi ludźmi modlącymi się za chorego papieża. Odchodzenie Jana Pawła II do domu Ojca było niezwykłym świadectwem godnego umierania, bez lęku i uporczywego trzymania się życia za wszelką cenę. Przykładem, że choroba, starość czy niepełno-sprawność nie muszą przekreślać człowieczeństwa, że można nadać bólowi sens wykraczający poza doczesne życie. 15 lat później ten sam plac był całkiem opustoszały (przez zagrożenie koronawiru-sem), gdy samotny Ojciec Święty Franciszek błogosławił Najświętszym Sakramentem. Wspólne dla tych dwóch, jakże symbolicznych scen, wydaje się wymowne nie tylko dla Rzymu pytanie: „Quo Vadis?” Ale nie „Domine”, a „homine - bo o tym, co najważniejsze tyle razy zapomniałeś”. Plac św. Piotra był i dalej pozostanie miejscem wielkich i ważnych wydarzeń duchowych. Kanonizacje, beatyfikacje, celebracje jubileuszy i świąt, audiencje i cały szereg innych spotkań sprawiają, że to miejsce ma swoją niepowtarzalną symbolikę. Zwykle kojarzy się on z dużymi tłumami wiernych. Tak było przy śmierci Jana Pawła II. Kiedy papież był ciężko chory, plac św. Piotra zamienił się w wielkie oratorium, w którym setki tysięcy ludzi modliły się o zdrowie dla Ojca Świętego. Teraz widok samotnego papieża, zmierzającego przez pusty plac ku świętemu krzyżowi z kościoła św. Marcelego, robił ogromne wrażenie. Interpretacja tego widoku może być bardzo różnorodna. Dla jednego może to być obraz symbolizujący serce dzisiejszego człowieka, w którym coraz mniej jest miejsca dla Boga, a dla kogoś innego może to być symbol pustki duchowej. Może też oznaczać wezwanie, aby „plac ludzkiego życia” zagospodarować na nowo i ożywić wartościami. Może wreszcie oznaczać, że w naszym życiu potrzebujemy całkowitego wyciszenia, aby usłyszeć głos Boga. Każdy może znaleźć swoją interpretację, w zależności od osobistych i duchowych potrzeb. Czy i jak pandemia zmieni świat, Polskę, nas tu - w Białymstoku i regionie? Wszystko będzie zależeć, jak długo ona potrwa. Jeśli zakończy się w miarę szybko, łatwiej będzie nam wrócić do „dawnego” stylu życia. Myślę jednak, że nie będzie już ono takie samo jak wcześniej. Pandemia koronawirusa uświadomiła nam, że nie jesteśmy tak potężni i samowystarczalni, jak nam się jeszcze do niedawna wydawało. Maleńki, mikroskopijny wirus uświadomił nam, że trzeba liczyć się z naturą, ze światem, że trzeba chronić nasz naturalny habitat, że warto pomyśleć, dlaczego ten świat jest taki a nie inny. To wszystko pomaga nam odnaleźć w sobie więcej pokory wobec siebie, natury i świata. Pan Bóg stworzył ten świat, abyśmy korzystali z niego rozumnie, a nie tylko wykorzystywali z wyrafinowaniem. Ten świat jest naszym domem, on nas żywi, dlatego - jak przypomina papież Franciszek - musimy się o niego mocno troszczyć. A że Pan Bóg ją stworzył, a szatan opętał, Jest więc odtąd na wieki i grzeszna, i święta, Zdradliwa i wierna, i dobra i zła, I rozkosz i rozpacz, i uśmiech i łza, I gołąb i żmija, i piołun i miód, I anioł i demon, i upiór i cud, I szczyt nad chmurami, i przepaść bez dna, Początek i koniec - kobieta, acha! ------------ Fragment wiersza Ewa Juliana Tuwima. 1934 r. #poezja #wiersz #tuwim #rozowepaski Wszystkiego najpiękniejszego, mirabelki!

a ze pan bog ja stworzyl